środa, 12 listopada 2014

Chapter Twenty

* Liliana POV *
Byłam w szoku. To nie może być prawda. Ta Japonka jest, była chuj wie, jak ja mam teraz ją nazwać moją przyjaciółką. To jest Roxy. Nie mogłam w to uwierzyć. Ona zyje. Do jasnej cholery przez tyle lat nie dawała znaku życia. Jej rodzice byli zrozpaczeni. Ja się załamałam, bo straciłam w swoim życiu kogoś ważnego. Muszę ją o wszystko wypytać, ale to dopiero w samochodzie, bo tutaj nie jesteśmy bezpieczne.
- Roxy. Chodźmy już stąd, bo oni zaraz mogą przyjechać, a wtedy nie będzie ciekawie z Tobą, jak i ze mną.- już nie dawałam rady dłużej mówić. Coraz bardziej czułam, że umieram. Za dużo krwi straciłam. 
- Dobrze, ale źle coś wyglądasz. Może ja poprowadzę??- zapytałam Roxy i byłam za to wdzięczna, więc potaknęłam głową na znak zgody. Pewnie myślicie jak ona nie skapnęła się, że jestem ranna? Bo u niej jest ciemno. Nie kazałam jej zapalać światła przez to, że łatwiej będzie nam się ukryć przed Liamem i spółką. Roxan wyszła pierwsza, a później ja. Zakrywałam ranę jak najdłużej było to możliwe, ale w końcu się pokapowała. Przecież nie jest aż taka głupia no nie??
- Liki??!! Co Ci się stało w ramię!!?? Boże ile Ty krwi straciłaś!!! W dupie ze mną. Jedziemy do szpitala!!!- ona zawsze do mnie mówiła Lika. Nie wiem czemu?? Ale mi się to podobało. Dlaczego ona mi to zrobiła?? Przecież bym jej pomogła. Wraz z odejściem straciła mnie i nie wiem czy będę jej potrafiła wybaczyć.
- Nic mi nie jest. Bardziej cierpiałam po odejściu mojej przyjaciółki. To co teraz czuję to jest nic. Poza tym, że dowiedziałam sie, że moja Roxy żyje. Więc w dupie mam to, że krwawię. Teraz trzeba Cie odwieźć w bezpieczne miejsce.- nic już więcej nie mówiła, chociaż widziałam, że chce jeszcze coś dodać, ale chyba jej się przypomniało, że ze mną nigdy się nie dyskutuje, bo to nic nie da. Jestem za bardzo uparta. 
Jechałyśmy w ciszy, bo musiałam przyzwyczaić się do coraz to gorszego bólu, ale to nie znaczy, że jej to wszystko odpuściłam. Musi mi wszystko wyjaśnić.
- Dlaczego mnie opuściłaś? Dlaczego opuściłaś swoich rodziców, którzy tak bardzo Cię kochali?? No powiedx mi, bo ja tego wszystkiego nie rozumiem??
- Liki... musiałam to zrobić, bo pewny gang sie na mnie uwziął i powiedział, że jeśli nie zostawię swoich rodziców i nie wejdę do ich gangu zabiją Ciebie. A ja nie mogłam do tego dopuścić. Nie mogłam. Dlatego nic nie powiedziałam i kazałam ludziom powiedzieć, że prawdopodobnie nie żyję. Nie mogłam Ciebie narażać. Byłaś i jesteś dla mnie zbyt ważna w moim życiu. Jesteś dla mnie jak siostra. Pewnie mnie nienawidzisz, ale zawsze będę Cię traktowała jak swoja siostrę i to nigdy się nie zmieni. Wiedz tylko, że to wszystko zrobiła tylko i wyłącznie dla Ciebie. Nie chciałam żeby Cię ktoś skrzywdził. Too jest gang oni mają wszędzie swoich ludzi i każdy mógł Ci zrobić coś złego. Nigdy bym na to nie pozwoliła. I peewnie na moim miejscu to samo byś zrobiła dla mnie. Czyż nie prawda??- patrzyłąm na nią, słuchałam tego wszystkiego co miała do powiedzenia. A ja się zastanawiałam czy na prawdę bym zrobiła to co ona żeby ją chronić?? Nie ma nad czym główkować, bo to jest chyba oczywista sprawa, że to samo bym zrobiła dla niej. Dlatego już chyba do niej nie mam pretensji, ale wolę ją przytrzymać i tak łatwo jej nie wybaczać.
- Tak masz rację. Bez zastanowienia, bym uczyniła to samo. Dlatego nic do Ciebie nie mam, ale nie wiem czy Ci wybaczę, że przez tyle lat nie dawałaś znaku życia. 
- Wiem. I rozumiem Cię. Ty pewnie byś mnie zawiadomiła, ale ja się bałam. Bałam się jak cholera. Na prawdę Cię przepraszam.- ma szczęście, że ja mam nosa do ludzi i wyczuwam od nich fałsz. Ale ona mówiła to wszystko szczerze. 
- Dobra już dobrze. Wybaczam Ci, ale teraz masz się odzywać. Czy to jasne?!!
- Tak oczywiście. Nareszcie odzyskałam cząstkę siebie. Tak bardzo mi Ciebie brakowało.
- Mnie Ciebie również. Tu masz mój numer i dzwoń w każdej możliwej sytuacji.
- dobrze. Będę dzwonić.
- Ale mam jeszcze jedno pytanie. W jakim Ty gangu byłaś i dlaczego ten gang Zayn'a Cię ściga??
- Skąd wiesz, że to Zayn jest w tym gangu??
- To długa historia. Może kiedyś Ci opowiem, ale wiedz, że mi się tak za bardzo nic nie stanie, jeżeli wpadnę w ręcę Zayn'a. Możesz być o to spokojna.- chyba sama w to nie wierzę. No, ale musiałam coś powiedzieć żeby się tak bardzo nie martwiła.
- No dobrze. Wierzę. Może nie w to, co mi teraz powiedziałaś, że nic Ci nie grozi. Ale wierzę, że dasz sobie radę. 
- Tak masz racje. Ja sobie poradzę. To ja z tym moim pytaniem?
- To był gang Blood&Body. Oni byli najbardziej niebezpieczni i najbardziej okrutni. Rozprawiali się ze swoimi wrogami bardzo szybko. Może jaśniej. Torturowali tych ludzi, rozcinając im ciało i umierali w katuszach. Aż pewnego dnia wkroczył nowy gang Fast&Furious, czyli gang Zayn'a, wcześniej Harrego. Teraz co ja mam do tych gangów. Opuszczając Ciebie i rodziców wstąpiłam do gangu Blood&Body będąc już w gangu Fast&Furious. Można tak powiedzieć, e ydradyiam gang  Zayn'a, ale ja nie miałam wyjścia. Dlatego mnie ścigają, bo myślą, że jestem zdrajczynią iwszystko im wykapowałam. Zabili cały gang Blood&Body. A na szczycie byli i chyba będą Fast&Furious. Każdy się ich boi. I jak ktoś z nimi zadrze to powinien się bać i najlepiej jak sam się zabije. I to cała opowieść tego całego gówna.- byłam w szoku. Starała się mnie chronić, a sama mogła zginąć. 
- A ta druga Japonka?? Wtedy co zabił ją Harry trzy lata temu??
- Lexi?? Była ze mną. Dlatego Harry ją zabił. Wracałyśmy z imprezy. Jej tam nie powinno być. Gdyby nie byłaby ze mną, to do dzisiaj by żyła. Ale Harry ma za swoje, że go ukantrupili. Zasłużył na to. Ale tak swoją drogą nigdy nie dowiedziałam się kto go zabił.- na to wspomnienie nie było mi do śmeichu, ale zaczęłam się śmiać. Może to przez moją ranę?? Nie wiem, ale już czuję, że mi odbija. 
- Powiedziałam coś śmiesznego?
- Nie. Ale dzisiaj dowiesz się prawdy o zabójcy Harrego. I daję sobie głowę uciąć, że się tego niespodziewałaś.
- Zayn?? Zayn go zabił??- dlaczego ona powiedziała Zayn??
- Dlaczego Zayn miałby to zrobić i dlaczego byłoby to takie dziwne??
- Bo już raz stracił przyjaciela i nie wyobraziłam sobie, że mógłby to być Zayn. 
- Aha. Nie to nie on. 
- Nie?? To może i dobrze. To kto to w końcu zrobił?? Boże, ale jestem ciekawa!!! No mów!!!
- Jaaaaaa!!!! Yupi!!!!
- Że co kurwa proszę??!!! Że Ty??!! Miałaś rację, nigdy bym nie zgadła i kolejny raz masz rację, że nigdy bym się tego niespodziewała. Ale kiedy to zrobiłaś??
- Wtedy jak Cię uratowałam. Za mocno kamieniem go jebłam. Wtedy Zayn też oberwał, ale mniej i od tamtej pory nie dawał mi spokoju.
- Aha. Chybaże tak. Czyli bardziej to był wypadek.
- Tak dokładnie. Nigdy bym nie zabiła człowieka. Dobra zatrzymaj się tutaj. Tu będziesz bezpieczna, ale wrazie wu dzwoń, pisz. Cokolwiek by się nie działo. Tu masz kluczyki i powodzenia. A ja jakos się postaram się Ciebie uratować. Tym razem nie pozwolę Ci umrzeć na prawdę. 
- Dziękuję, ale już mój los jest w grze. W grze o śmierć i nie uda Ci się tego zmienić.- i wyszła. Tylko jedno mnie ciekawiło, dlaczego powiedziała, że Zayn już stracił swojego przyjaciela?? Pewnie chodziło o Colungę. Ale to on stracił przyjaciela. Nic z tego nie rozumiem. Odpalłam silnik i o chujowych siłach jechałam w drogę powrotną. Zależy w jaką powrotną. 
* Zayn POV *
Z cztery godziny temu Liam dzwonił, że wysłał swoich ludzi na znalezienie ich, ale powiedzieli, że to będzie trudniejsze niż myślieli, bo nie mają żadnego tropu. Tak jak się spodziewałem. Jest już 10 a.m., a ja nie mam żadnych informacji. Dzwoniłem do Lili, ale nie odbierała. Zaczynałem się martwić. Nie będę tak siedział. Muszę do niej pojechać. Może coś się jej stało?? Wziąłem kluczyki od mojego Jaguara i wyszedłem z mojego biura, kierując się w stronę drzwi wyjściowych.
Jechałem w miarę wolno, bo 180km/h, ale nie chciałem jechać nie przepisowo xD Zaparkowałem, gdzie było miejsce i szybko pobiegłem do jej meszkania. Drzwi były otwarte, pełno krwi. Nie wiedziałem o co chodzi. Zaczynałem się denerwować nie na żarty.
- Lili!!!!! Lili!!!! Jesteś tu!!!! Lili kurwa mać odezwij się!!!! Lilianno!!!! Liki kochanie!!!!- niech to jasny szlag weźmie. nigdzie jej nie było, a ja odchodziłem od zmysłów. Gdzie jesteś moje słońce??!!  
Nagle zadzwonił telefon, a Lilki nigdzie nie było. Późńiej komuś zlecę jej znalezienie. 
- Halo!! 
- Zayn?? Znaleźliśmy tą blondynę. Czeka na Ciebie. Ale ostra laska z niej. 
- Już??! To zaraz będę. Jak się z nią rozprawię to już nie będzie taka ostra. Tylko zimna i bez smaku. 
Rozłączełem się i czułem, że to będzie szybka jazda. Ale najpierw się z nią zabawię. Jak jest ładna to czemu mam nie skorzystać. Może dlatego pajacu, że masz żonę i nie wiesz gdzie ona jest do kurwy nędzy??!!! Kurwa racja. Dobrze, że jest jeszcze takie coś jak podświadomość. Więc się tylko z nią zabawię, ale w inny sposób. Już jadę kochana. Wsiadłem do samochodu i odjechałem z piskiem opon w kierunku mojego mieszkania, a dokładnie do pokoju tortur. 

5 komentarzy:

  1. superr kiedy nn? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebisty xd weny zycze kiedy nn? ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. aaa czekam z niecierpliwie na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę dodaj dzisiaj rozdział ;d / legarre

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :) Dzieje się, dzieje :p
    Życzę weny i czeka na nexta :)
    Zapraszam do mnie.
    misanthrope-or-optimist.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń