piątek, 26 września 2014

Chapter Twelve

Dedykacja dla City of Angel Baby dziękuję za miłe komentarze i za to, że czytasz moje wypociny <3 ;***

Oczywiście już limuzyna na mnie czekała, a Zayn pojechał z kuzynem swoim samochodem do kościoła, bo jak tradycja głosi " Pan Młody nie może zobaczyć Panny Młodej przed ślubem, bo to przynosi pecha." A nie mówili nic o tym, że to nie ma wpływu na to, kiedy to Panna Młoda planuje ucieczkę?? Chyba nie, bo bym o tym wiedział. Zaczęliśmy jechać i wtedy usłyszałam syrenę. No tak i jeszcze nam mandat potrzebny.
- Proszę zatrzymaj się, bo chyba mamy towarzystwo.
- Nie proszę pani. Pan Zayn Malik wynajął eskortę żebyśmy szybko dotarli na ślub.
i już nic więcej nie mówiłam. Nie dość, że byłam w szoku po tym jak zobaczyłam wnętrze limuzyny, to jeszcze Zayn zatrudnił eskortę w postaci policji na skuterach/motorach, jak kto woli. No i też zwykłych wozów.
Będąc już w kościele( w którym nie byłam od chuj czasu...), a dokładniej w pomieszczeniu dla księży, żeby jeszcze się poprawić. Ale ja tego nie musiałam robić, bo po pierwsze nic się nie stało mojemu pięknemu makijażowi, jak i fryzurze, a po drugie jednym słowem wisiało. Dzieliło mnie parę minut od rozpoczęcia nowego życia.
Szybko chwyciłam za komórkę i odczytałam utęsknioną wiadomość, w której liczyłam na to, że będzie dla mnie zadowalająca treść.
Nadzieja Matką Głupich nie bez powodu tak to się nazywa.
OD: JUAN
DO:LILI
" Słońce przepraszam, ale mam nagły wypadek. Moja siostra leży w szpitalu i nie mogę teraz przyjechać. Będę mógł Cię odebrać dopiero po ślubie. Czyli na to wygląda, że jeszcze dzisiaj zostaniesz Panią Malik. przeze mnie."
OD:LILI
DO:JUAN
"Nie martw się tym. Przecież to nie Twoja wina. Może i nią zostanę, ale tylko na tym cholernym papierze, ponieważ nigdy mnie nie będzie mia. W takim razie będziesz mógł przyjechać o 21??Uciekne stąd w trakcie wesel. Innego wyjścia nie ma."
OD:JUAN
DO:LILI
"Dobrze!!! Mi pasuje. Będę na pewno. Dam Ci znać, kiedy będziesz mogła wyjść. Rzeczy mam wszystkie przygotowane. Trzymaj się!! Niedługo wyciągnę Cię z tego piekła."
Z wielkim bólem wyszłam z pomieszczenia. Złapałam za rękę bodajże Liam`a. Jak mi powiedział jest najlepszym przyjacielem Zayn`a, ale nie jest on w gangu. Kilka lat temu trenowali razem boks. Przynajmniej wiem już skąd czerpie tą siłę, którą czuję za każdym razem na twarzy, kiedy mnie uderzy. Skurwiel!!! Damski bokser u niego sprawdza się to idealnie.
Wchodząc na dywan zaczęła napierdalać ta wkurwiająca melodyjka, która na prawdę działała mi na nerwy!!! Kto ją do jasnej cholery wymyślił??!! Poczekaj!!! Niech ja tylko znajdę się tak, gdzie Ty, a obiecuję, że wsadzę Ci tą durnowatą melodię do swojego przeklętego dupska. I ciekawe czy będzie Ci tak przyjemnie!!!
Kościół był na prawdę ślicznie udekorowany. Zayn postarał się, żeby to całą szopkę przygotować.
Wielkimi krokami zbliżałam się do tego idioty, który jest podróbką człowieka. Ale musiałam przyznać, że w garniaku wygląda oszałamiająco. Gdyby nie był takim popierdoleńcem, mogłabym przez skrupułów się w nim zakochać. A czy ja się już w nim powoli nie zakochuję?? Nie no teraz pierdolnęłaś nowością!!! Oczywiście, że go kochasz idiotko!!! Stanęłam obok Zayn`a i ksiądz zaczął swoją mowę, którą chyba mógł już ją mówić na pamięć. Po chwili usłyszałam jego śpiewkę, które są potrzebne do bycia mężem i żoną. Kurwa jak ja tego pragnę, że aż mi się żyć nie chce. Zawsze sobie powtarzałam:
Chciałabym mieć znowu 5 lat. Jedynym bólem była zdarta ręka po upadku na rowerze, a teraz złamane serce. Największym marzeniem była lalka Barbie,a teraz książę na białym koniu . Przed snem czytało się bajki ,teraz sms-y ,przez które nie zaśniemy . I ten szczery uśmiech do wszystkich,teraz musisz go udawać by inni nie poznali jak cierpimy. Gadanie beznadziejnych rzeczy,teraz wolisz milczeć,by Cię nie wyśmiali. Codzienne tulenie się w ramiona matki,a teraz jedyne co się ma to już zapłakana poduszka.Czyli trzeba rozumieć ,że mając 5 lat było się szczęśliwym, by potem cierpieć, a co po cierpieniu ? śmierć ?
Dobre pytanie prawda?? Ale ja na to nie znam odpowiedzi. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas, ale się tak nie da, bo życie było by zbyt łatwe. A szkoda, że nie jest, bo nie chce mi się ciągle włazić pod górkę. Chociaż raz chciałabym z niej zjechać.
-  Czy Ty Zaynie Maliku bierzesz za żonę Lilianę Limę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że jej nie opuścisz aż do śmierci??- tak wolne żarty... Ślubuje mi, ale tortury aż do śmierci, o którą pewnie będę błagać.
- Ja Zayn Malik biorę Ciebie za żonę i ślubuję Ci mi.....- już nie słuchałam dalej. Nie obchodziło mnie to zbytnio. Bożę jakbym chciała już teraz wybiec z tego kościoła i uciec z tej całej szopki. Czemu akurat mnie to spotyka?? Czy byłam aż taka zła??
- Ponowie pytanie: Czy Ty Liliano Lima bierzesz za męża Zayn`a Malik`a i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz nie opuścisz go aż do śmierci??- Zayn widział, że się waham i mam ochotę na wypowiedzenie słowa "NIE", zmroził mnie wzrokiem mordercy i mimowolnie wyśpiewałam całą przysięgę.
- Od teraz jesteście mężem i żoną. Możesz pocałować Pannę Młodą!!- o tak czekałam na to!!  ( czujecie ten sarkazm prawda??!!)
Zayn przybliżył swoją twarz, a ja tylko cmoknęłam go w usta. Tak na szybkiego. Ale on chyba miał innego całusa w planie. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował mnie namiętnie i o wiele za długo.. Kurwa w kościele jesteśmy jełopie..!!! Goście zaczęli bić "Brawa"chyba z mojej przyszłościowej klęski. Zayn objął mnie w pasie, kierując się do wyjścia. Zostaliśmy obrzuceni ryżem. Wiwatowali nam, krzyczeli "Gorzko!!!" , a ja wtedy miałam w planie gorzką zemstę dla nich. Sami sobie niech go całują. Pewnie jakbym to powiedziała na głos to nie jedna, by się rzuciła. Z planowania tortur dla tych zebranych, które nie liczne wyglądały jakby wróciły z pornosa panie. Zapewne jego przyjaciółeczki od łoża. Tylko nie małżeńskiego pożerały go wzrokiem, wyrwał mnie szept Zayn`a:
- No dalej Kochanie. Pokażmy jacy jesteśmy szczęśliwi i nie możemy pozwolić i m dłużej czekać. Zapamiętaj to- Jesteś teraz moja i tylko moja pani Liliano Malik- i swoje nazwisko bardzo mocno podkreślił, pokazując, że po moim nie ma najmniejszego śladu. W tym momencie należę tylko do niego. Ha!! Ale tylko na świstku papieru no i ewentualnie jesteśmy złączeni na zawsze w kościele. I bez jakiejkolwiek zgody z mojej strony wpił się w moje usta, a ja (nie)stety odwzajemnić.
Już zaczęło się wesele, a goście niesamowicie się bawili, sala po prostu była nieziemska. Zwaliła mnie z nóg. To było coś niesamowitego i nie wiem czy widziałam kiedykolwiek piękniejszą salę. Szkoda, że nie gość honorowy, bo oczywiście byłam tak wkurwiona, że lepiej byłoby dla nich żeby się do mnie nie zbliżali. Z tego wszystkiego mogłabym kogoś przypadkowo skrzywdzić. A czemu? Bo ciągle krzyczeli te znienawidzone słowo przeze mnie: GORZKO!!!
Musiałam zatańczyć z nim pierwszy taniec, gdzie ciągle mnie obmacywał, mówił sprośne rzeczy, o tym co będziemy robić w noc poślubną. Awwww!!! Jak mi przykro, że obejdziesz się tylko smakiem. Potem przyszedł czas na rzucenie bukietem. Złapała go Doniya. Późnej było krojenie tortu. Każdemu smakował.
Teraz siedziałam sama, bo Zayn tańczył z siostrami. I zaraz koło mnie usiadła bodajże jego matka. Była bardzo piękną kobietą, mimo swego wieku. Strasznie przypominała mi Zayn`a. Ale do ojca też był podobny.
- Cześć kochanie. Nie miałyśmy wcześniej okazji się poznać, bo mój synalek skrzętnie nam Ciebie ukrywał, jak i ślub.
- Tak to prawda. Chyba nie chciał zapeszać. Może bał się, że może nie dojść do ślubu i wolał dmuchać na zimne. I dopiero teraz was poinformował.
- Tak. Możliwe, że masz rację.- gadaliśmy o różnych bzdetach dotyczące mojego życia,a później dowiedziałam się różnych newsów na temat mojego mężusia. Powiedziała, że się cieszy z takiej synowej, ale od teraz jestem jej córką, którą będzie kochać jak własną. Bo od teraz jestem częścią rodziny Malików. Tylko szkoda, że zaraz będę znienawidzoną córką. Ale zaraz potem siedziałam znowu sama, bo Yaser, ojciec Zayn`a poprosił swoją żonę do tańca.
Nagle poczułam wibracje w moich piersiaczkach, bo oczywiście musiałam gdzieś ją schować. I okazało się, że to esemes od Juan`a:
"Będę za 10 minut. Zbieraj dupkę. Zabieram Cię w końcu z tego piekła mała xxx"
Boże jak dobrze. Już nie będę musiała martwić się jak będzie wyglądało moje życie u boku Malika. O ile mogłabym to tak nazwać.
Po chwili podszedł do mnie jeden z kuzynów Malika, który był nawet całkiem przystojny i widziałam cholerne podobieństwo między nim a Zaynem:
- Czy mogę prosić Cię do tańca.- już miałam się zgodzić, kiedy to Zayn pojawił się nie wiadomo skąd.
- Nie nie chce z Tobą zatańczyć, bo ona teraz tańczy ze mną.- oj wkurwiłam się nie na żarty. Nikt nie będzie mi mówił z kim mam tańczyć.
- Jesteś bardzo kochany mój mężu, ale to nie znaczy, że masz tutaj jakieś ulgi. Ustaw się w kolejce, bo pierwszym z kim zatańczę jest Twój kuzyn skarbie.  Idziemy...??
- Jestem Borhan Malik piękna.- i ucałował mnie w wierzch ręki... Boże jaki dżentelmen. Szkoda, że Malik nie bierze od niego przykładu.
- To idziemy zatańczyć Borhan??
- Oczywiście Lili.- i już podałam mu rękę, ale Zayn by umarł gdyby nam nie przeszkodził.
- Pójdziesz najpierw ze mną zatańczyć, później ze mną i do końca imprezy ze mną!!!!! Czy to jest dla Ciebie jasne jak słońce??- spojrzałam na niego ze śmiechem wypisanym w moich oczach jak i na mojej twarzy.
- Tak rozumiem. Rozumiem to, że nie chcesz ze mną tańczyć do końca wesela i chcesz żebym w tym momencie poszła zaszaleć z Twoim przystojnym kuzynem.- i szybko złapałam Borhan`a za rękę i pociągnęłam go w stronę parkietu. Przez całą piosenkę śmialiśmy się jak debile, z czego chyba nie był zadowolony Zayn. A jebać go. Nie jest mi do szczęścia potrzebny. Myśli, że jak za niego wyszłam to jestem jego własnością. Ale tylko przez kolejne 5 minut. A się zdziwisz frajerze jeden!!! 
- Czy teraz mogę z Tobą zatańczyć.- nawet nie pokapowałam się, że jest już koniec piosenki. Spojrzałam na Borhan`a, a później na wyciągniętą rękę Zayn`a.
- Tak. Jeżeli będziesz się zachowywał jak należy.- chwyciłam go za rękę, a Borhanowi podziękowałam za taniec. Zayn przyciągnął mnie bliżej siebie i się odezwał. Pewnie będzie robił mi kazanie.
- Ostatni raz tak mnie potraktowałaś. I uwierz mi jestem zdolny do wszystkiego.- widziałam nienawiść i wściekłość w jego oczach, bo momentalnie zrobiły się czarne jak węgiel.
Tańczyliśmy dopóki nie skończyła się muzyka. Przeprosiłam Zayn`a na "moment" pod pretekstem wyjścia do toalety. Ten tylko skinął głową i pocałował mnie w usta. Żebyś durniu wiedział, że dajesz mi go na pożegnanie i już nigdy więcej mnie nie zobaczysz.
Poszłam w kierunku toalet i kiedy zniknęłam z zasięgu jego wzroku pobiegłam niczym torpeda. Oczywiście wcześniej obczaiłam czy jest w niej okno, żeby nie było przypału. Szybko wyszłam przez nie i pobiegłam na ulicę, gdzie już czekał na mnie mój przyjaciel, a jednocześnie wybawca. Wsiadłam do jego samochodu i odjechaliśmy pozostawiając po sobie tumany kurzu. W toalecie na parapecie zostawiłam list pożegnalny dla Malika, w którym wszystko mu opisałam. Nie chcę widzieć jego miny, zachowania, wściekłości w jego oczach, bo wiem, że to nie będzie przyjemny widok.
To czas zacząć nowe życie!!! Życie bez Malika, chociażby z jego nazwiskiem. 

***************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************
No to jak widzicie do ślubu nie doszło!!! *-* Co będzie dalej to już musicie poczekać na następny rozdział i postaram się je dodawać trochę wcześniej... :** <3  

poniedziałek, 22 września 2014

Chapter Eleven

Czułam, że ktoś mnie szturcha. Jak ja tego strasznie nienawidziłam. Musiałam sama wstać, bo inaczej mam zły humor. Więc strzepnęłam tego kogoś rękę. Widać, że ta osoba nigdy nie dostała ode mnie wpierdol, bo ponowił próbę obudzenia mnie. 
- Czego kurwa?? Kimkolwiek jesteś spierdalaj jak najdalej, bo jak Boga kocham napierdolę Ci tak, że sam siebie nie rozpoznasz, a tym bardziej bliscy.- ściągnęłam z siebie kołdrę, bo było strasznie gorąco i ucieszona, że w końcu "natrętny komar" sobie poszedł. Już doznawałam uczucie błogiego snu, kiedy to poczułam na sobie coś mokrego i lodowatego. Zerwałam się na równe nogi i zmroziłam Malika gniewnym wzrokiem. Rzecz jasna tylko miał bekę. 
- Czyś Ty kurwa na głowę upadł żeby mnie oblewać wiadrem wody i to na dodatek kurwa lodowatej?? Zobacz jak ja teraz wyglądam??!!- krzyczałam i gestykulowałam rękoma. Patrzyłam na Zayn'a i spostrzegłam, że patrzy na mnie z góry na dół i przygryza wargę. Luknęłam na siebie i szybko odwróciłam się do niego tyłem. Miałam na sobie jego biały podkoszulek, przez który widać było moje piersi, bo ściągnęłam stanik na noc, żeby mi nie przeszkadzał. Wtedy usłyszałam  jego uwodzicielski i lekko zachrypnięty głos.
- W Miss Mokrego Podkoszulka miałabyś murowane zwycięstwo.- czułam jego nagi tors na moich mokrych plecach. 
- Idź w pizdu Malik. Obiecuję Ci, że się zemszczę i pożałujesz tego ruchu.- i tu miałam na myśli moją ucieczkę, ale to już wcześniej zaplanowałam. Więc musiałam co innego wymyślić. Złapałam niespodziewanie poduszkę i rzuciłam nią w Mulata. Zaczęłam się trząść ze śmiechu. 
- Tak Ci do śmiechu?? Zobaczymy kotku, co masz w środku!!- nie wiedziałam o co mu chodzi. Ten się na mnie rzucił i ściągnął mi bluzkę. Zaczął całować moje piersi, a ja wygięłam się w łuk, wydając z siebie ciche westchnienia. Nie zaraz kurwa!! Nie!! Co on robi?? Co ja robię??
- Złaź ze mnie kretynie!! Czy Cię do reszty pojebało?? Widzę ten gang nieźle dojebał Ci do bani!!- szybko złapałam jego koszulkę i przerzuciłam sobie przez głowę, a później żałowałam to, co powiedziałam. Przyznaję, że tego nie przemyślałam. Po chwili poczułam pieczenie na policzku. Ten Skurwysyn mnie uderzył. Ta szuja to zrobiła. I to nazywa się facet??!!
- Lepiej trzymaj język za zębami, bo inaczej z Tobą pogadam. A teraz zbieraj dupę. Tam masz swoja suknię ślubną i zaraz powinna przyjść moja siostra i zrobi z Tobą porządek, żebyś wyglądała przepięknie na naszym weselu. Nie próbuj żadnych sztuczek, bo pożałujesz.- no i wyszedł z pokoju wkurwiony, co świadczyło o tym głośny huk zamykanych drzwi. Nie, no bo jakby inaczej. Frajer za dychę. Akurat to powiedziałam na głos, a zza drzwi usłyszałam jego:
- Słyszałem to!! Masz szczęście, że dzisiaj bierzesz ze mną ślub, bo pokiereszował bym Ci tę piękną buźkę!!
Nie miałam innego wyjścia. Musiałam działać i zrealizować mój plan, jeżeli chciałam przeżyć trochę dłużej niż dzień ślubu. 
Było po 11 i jak "mój szanowny przyszły mężunio"  mi oznajmił, że "nasz upragniony ślub" ( taaa kurwa chyba jego... Zjeb!! :) zaczyna się o 16. Szybko wzięłam prysznic i oczywiście wzięłam moja komórkę, bo dopiero teraz miałam trochę swobody od Pana Przykrego. Zamknęłam się na klucz i z prędkością rakiety napisałam esa do Juan'a:
Do: Juan
OD:Lili
" Juan ślub ma się odbyć o 16 w kościele św. Jana Chrzciciela. Więc masz być już w gotowości." 
Od: Juan
DO:Lili
" Oki. Możesz na mnie liczyć skarbie"
Wzięłam odprężający prysznic. Owinęłam się ręcznikiem, bo zapomniałam z tego wziąć bielizny, którą kupił mi Zayn. Nawet nie pytajcie jak ona wyglądała (czyżby nie za mało odkrywała mojego ciała??- na pewno nigdy nie pozwolę mu kupić żadnej bielizny). Wyszłam z łazienki, a Pan Perfekcyjny już czekał, aby mi przedstawić moja przyszłą szwagierkę. Była bardzo ładna i nawet troszkę podobna do Malika, ale nie aż tak bardzo. Patrzyła na mnie uśmiechnięta od ucha do ucha. Coś czuję, że ją polubię:
Hejka. Jestem Donyia i jestem starsza siostra Zayn'a, a pomalowanie i uczesanie Ciebie o wiele prostsze, bo jesteś prześliczna. A mój brat oberwie, że nic nie powiedział nam o ślubie.- obserwowałam Malika, który po chwili wybuchł śmiechem. Widocznie z Doni, bo zrobiła śmieszna minę.
- Hej. Miło mi Ciebie poznać. Ja jestem Pamela Bird. I bardzo dziękuję za komplement.- uśmiechnęłam się do niej. Szczerze?? Już ją polubiłam. Tylko szkoda, że ich wszystkich zranię, łącznie z nią, ale tą grę wybrał Malik, a ja aż tak łatwo się nie poddaję. 
- No dobra braciszku spiżdżaj mnie stąd, bo zaraz będę Twoją przyszłą małżonkę przygotowywać, a Ty najwyraźniej w świecie mi w tym przeszkodzić.- nie wiedziałam o co kaman. Luknęłam na Pana Boskiego i już się zaczynałam domyślać, co kryło się pod jej stwierdzeniem. Ten debil po prostu rozbierał mnie wzrokiem. Ciekawe do czego byłby zdolny gdybyśmy byli sami. Aż mnie ciarki przeszły po ciele.
- Tak spadaj stąd!! Raz, raz!!- poganiałam go, a ten ze skruchą musiał opuścić mój pokój. Nasz pokój.
- No to do dzieła kochana!!- klasnęła w dłonie i zaczęła swoją pracę.
Szkoda, że to wszystko pójdzie na marne i cała rodzina Malików mnie znienawidzi, łącznie z nim.
Po skończonej robocie, która zajęła Doni trzy godziny, bo moje włosy sprawiły najwięcej problemów, ponieważ są dosyć długie i grube. Stanowiły dla dziewczyny nie małe wyzwanie. Ale poradziła sobie z nimi perfekcyjnie. Kiedy ujrzałam swoje odbicie w lusterku, o mało co nie zemdlałam. Mogłam z łatwością powiedzieć, że byłam prześliczna. Moje włosy były rozpuszczone i podkręcone. U góry były lekko spięte i udekorowane dużą białą spinką. (czy chuj wie co to takiego jest xD).
W makijażu po prostu się zakochałam. W szczególności były to kolory jasne. Po beż, brąz i biały. Delikatny, ale niesamowity. Idealny dla blondynki. Sukienka, która wybrał mi Malik po prostu zwaliła mnie z nóg. Skąd on ma taki gust?!!
A pokazywałam wam pierścionek?? Pewnie nie. Jest prześliczny i chyba nie chcę wiedzieć, ile był wart. No i do tego wszystkiego buty, bukiet kwiatów w rękę i byłam gotowa.
- Przepiękną suknię wybrałaś. Wyglądasz w niej prześlicznie. Jak księżniczka. Chyba została uszyta specjalnie tylko dla Ciebie. Zayn jak Cię zobaczy to w kościele bd chciał Ci ją zerwać, a jak zobaczy bieliznę to nie chcę wiedzieć.- na mojej twarzy wyszedł rumieniec, ale i tak się zaśmiałam, bo to mógł być bardzo śmieszny widok. 
- Dziękuję. Ale to nie ja wybrałam tą suknię ani tych butów, biżuterii, tylko Zayn.- jak zauważyłam nie wydawała się tym faktem zbyt mocno zdziwiona.
- Mój braciszek zna się na tym bardzo dobrze i wszystko wie o kobietach. W końcu żył w gronie kobiecym.- czyli Mulat nie ma braci. I wszystko to by wyjaśniało. 
- Dziękuję za to wszystko. Wyglądam na prawdę pięknie( szkoda, że nie wyglądam na szczęśliwą )- podeszłam do niej i ją uścisnęłam. Po oderwaniu się od siebie Donyia spojrzała na mnie:
- Widzę, że coś jest jednak nie tak. Inna Panna Młoda byłaby w siódmym niebie, że doczekała się tego upragnionego dnia, jedynego dnia w swoim życiu, który połączy ją i ukochanego mężczyznę węzłem małżeńskim, ale nie Ty. Ty wydajesz się tym faktem przybita, smutna. Jakbyś szła na ścięcie. Jakby Cię siłą ciągnęli do tego ołtarza.  Może nie widać tego po Tobie, bo skrzętnie to ukrywasz pod grubą skórą, ale w Twoich oczach to widzę. W nich wszystko widać. Wszystkie Twoje emocje, uczucia. Tego nie da się ukryć.- Boże!!! Aż tak to widać po mnie?? Widocznie jest zbyt mądra, żeby tego nie zauważyć. Tak jak ona to powiedziała. Może na zewnątrz byłam twarda i silna, ale wewnątrz mnie krzyczało, żeby ktoś mi pomógł. Ale wiedziałam, że mogłam w tej sytuacji liczyć tylko na siebie i w tym momencie na Juan'a. 
- Mogę Ci tylko powiedzieć, że cokolwiek się stanie podczas ceremonii, wiedz jedno, żebyś od razu mnie nie oceniała, bo to, co zrobię od tego będzie zależeć moje życie, moje szczęście. Mam swoje powody, aby odnaleźć swoje ukryte gdzieś daleko swoje szczęście. Tylko proszę nie mów o naszej rozmowie Zaynowi, bo nie chcę wiedzieć co by się stało.
- Dobrze nie powiem, bo widzę, że jesteś nieszczęśliwa i mam nadzieję, że odnajdziesz je i wiem, że Twojego upragnionego szczęścia nie odnajdziesz w moim bracie. Widzę to w Twoich oczach. Odzwierciedlają smutek, żal, gniew i cierpienie.
- Tak masz rację i jeszcze raz Ci dziękuję. Jak to kiedyś mówiła moja babcia....
Wspomnienia 
-Babciu??
- Tak kochanie??
- Tak sobie pomyślałam kochałaś dziadka prawda??
- Tak. Oczywiście i to bardzo mocno. A dlaczego pytasz?? Masz dopiero 10 lat i chyba nie pora na miłość i chłopaka co?
- hahahah nie babciu to jeszcze nie ten czas. Ale kiedy mam wiedzieć, że on będzie mnie kochać, a ja jego?? 
- Ja Ci powiem kiedy moja malutka. Ale słuchaj uważnie.
- Dobrze babciu. Zamieniam się w słuch.
- Jeżeli mężczyzna Twojego życia na prawdę się w Tobie zakocha , to tylko Ty przysłonisz mu cały świat . Nie będzie chciał posmakować innych ust nawet w marzeniach - te jedne mu wystarczą, czyli Twoje . Nie obejrzy się za inną , bo najważniejsza dla niego będzie szła obok. Każdego dnia będzie ściskał Twoją dłoń tak , jakby ta miała mu zaraz uciec . Będzie Ciebie bronił nie pozwalając na zranienie w jakikolwiek sposób. Z jego warg nie będzie schodziło czułe wyznanie, które będzie chciał deklarować co dziesięć sekund. Przy najbliższej okazji nie zerwie z Ciebie bielizny. Będzie zastanawiał się czy dobrze zrobił subtelnie zesuwając Tobie jedno ramiączko. Zakochany jest w stanie biec w deszczu do oddalonego o kilka km sklepu , bo Tobie akurat zabrakło ciastek do ulubionej herbaty. Pójdzie z Tobą na zakupy , obejrzy nawet komedię romantyczną i pobawi się z Twoją młodszą siostrą, kuzynką. Taki facet, gdy go o to się poprosi , przytuli i będzie z Tobą milczał zostawiając jedynie ślad swoich ust na twoich włosach. I w odwrotną stronę. To wtedy będzie miłość kochanie. Wiem, że masz tylko 10 lat, ale wiem, że jesteś mądrą dziewczynką i wiesz o czym mówię prawda skarbie??
- Tak babciu. Po prostu przy pierwszej lepszej okazji nie będzie chciał iść ze mną do łóżka. Będzie mnie szanować i chronić własnym ciałem jak najdelikatniejszą porcelanę. I będzie mnie zawsze kochać bez względu na wszystko.
- Tak kochanie. Właśnie tak moja mądra wnuczusiu. Bardzo Cię kocham. I pamiętaj kiedy mnie zabraknie przypomnij sobie moje słowa kiedy zwiążesz się z jakiś chłopakiem i sprawdź czy jest dobry i czy zasługuje na Ciebie mój aniele.
- Dobrze babciu. Ja zawsze będę o Tobie pamiętać. I w dzień i w nocy, bo bardzo Cię kocham babciu.....
Koniec wspomnień
Oczywiście popłakałam się na te wspomnienia o babci. Nie ma jej ze mną już od 3 lat i bardzo za nią tęsknie. Moje życie z nią było o wiele łatwiejsze. Zawsze mi doradzała, kiedy moja mama nie miała na mnie czasu. Tylko babcia Margarett i ciocia Alex były ze mną. Babciu jak ja teraz chciałabym żeby tu ze mną była. Tak bardzo Cię potrzebuję. Twojego uśmiechu, głosu i tych mądrych słów. Ty byś wiedziała co mam w tej sytuacji zrobić.
***************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************
No to mamy kolejny rozdział, ale kompletnie on mi nie wyszedł, bo nie miałam na niego pomysłu.... Kurwa nie wiem co się ze mną dzieję!!!! Chyba się wypalam... jak tak dalej pójdzie to zakończę te opowiadania.... A Wy co o tym myślicie?? 

piątek, 19 września 2014

Chapter Ten

Weszliśmy do jego domu i od razu powiedział, że mam się skierować na górę i mam wejść w pierwsze drzwi po prawej. Zapewne mam tam spać. Szczerze powiedziawszy myślałam, że będę tej nocy w piwnicy za nieposłuszeństwo, ale widać, że coś tam z człowieka ma. 
Otworzyłam drzwi do pokoju i postanowiłam wziąć prysznic, bo czułam się wyczerpana po całym tym dniu. Zamknęłam drzwi i ściągając ubrania weszłam do kabiny. Krople wody działały na moje ciało odprężająco. Wszystkie moje mięśnie się rozluźniły. Oparłam się o kafelki i nie wiem czemu zaczęłam płakać. Może dlatego, że to wszystko mnie przerasta?? Wiedziałam, że jestem pechowym dzieckiem, bo urodziłam się 13 w piątek. No, ale, że do takiego stopnia?? Czemu mnie to spotyka?? 
Z moich rozmyślań wyrwało mnie chłód na moim ciele. Byłam odwrócona plecami do drzwi kabiny.
- Chyba mam jakieś halucynacje.- zaśmiałam się sama do siebie. 
- Możliwe, ale Twój tyłek bez ubrań jest jeszcze lepszy niż w tych obcisłych jeansach.- aż podskoczyłam przestraszona, jakby woda, która na mnie leciała była lodowata. Jak ja nie mogłam się skapnąć, że on tu wlazł?? Może przez te dumanie nad swoim życiem. Ale przecież zamknęłam drzwi... No tak, ale nie na klucz idiotko. Nie no 6 kurwa za inteligencje. Bałam się odwrócić. Ciekawe czy jest goły?? Pewnie, że jest goły. Przecież by nie wlazł w ciuchach. 
- Czy mógłbyś stąd wyjść do jasnej cholery??!! Nie wiesz, że do obcej kobiety się nie wchodzi, zwłaszcza jak bierze prysznic??- dalej stałam do niego tyłem. Byłam przerażona. Pomimo tego, że leciała ciepła woda, ja się trzęsłam. Jezu teraz czuję jak on na mnie działa. Może go nienawidzę, nie cierpię. No, ale bądźmy szczerzy. Jest tak gorący, tak seksowny, tak niebezpieczny, że aż chciałoby się go brać tu i teraz. 
- Jak do mnie mówisz to byś może raczyła się do mnie odwrócić??- wyszeptał mi zaraz przy moim uchu, gryząc przy okazji mój płatek. Boże ciarki przeszły mnie wzdłuż kręgosłupa, aż mną wstrząsło. Mam nadzieję, że tego nie poczuł. Ale moja nadzieja prysła kiedy usłyszałam cichy śmiech. Chyba jednak poczuł.
- Jakoś nie mam zamiaru.- dziwiłam się, że mój głos nie zadrżał. Boże czułam takie podniecenie, że aż nie mogłam ustać na własnych nogach. Niech on już stąd wyjdzie albo będą się tutaj działy takie rzeczy, których później będę tylko ja żałować. Złapał mnie za ramiona, po czym odwrócił mnie w swoja stronę. Patrzyłam w jego piękne oczy, które świeciły czystym pożądaniem. Nie mogłam się oprzeć i spojrzałam na jego klatę, po której leciały stróżki wody. Ale nie potrafiłam tam spojrzeć. Za bardzo się wstydziłam. Tak Lili się wstydzi oglądać faceta w negliżu. Czułam jego dłonie na moich plecach, które zjeżdżały w dół, aż w końcu dotknęły moich pośladków, przez co pisnęłam. Przycisnął mnie jeszcze bardziej do siebie, a ja oparłam swoje dłonie o jego klatkę piersiową, czując pod nimi wyrzeźbione mięśnie. Moim ciałem zawładnęło pożądanie i pomimo tego, że mój umysł mówił: Nie rób tego. Wyjdź z pod tego prysznica, bo później będziesz tego żałowała!! Ja robiłam coś całkiem innego. Nie mogłam wyjść. Za bardzo pragnęłam go w sobie. Chociaż wiedziałam, że źle postępuję. Zwłaszcza, że nie znam go zbyt długo, ale zawładną mną, jakbym znała go lata. 
- Jesteś taka piękna. Czuję, że chcesz mi ulec. Daję Ci wybór. Możesz teraz stąd wyjść, a obiecuję, że nic Ci nie zrobię i jakoś się powstrzymam, ale jeżeli nie wyjdziesz, obiecuję Ci to, że to będzie najlepsza noc w Twoim życiu. Ale pamiętaj jak zostaniesz nie pozwolę Ci już nigdy odejść.- to było pewne co zrobię. Spojrzałam w jego oczy i wpiłam się w jego usta, które aż krzyczały żeby je całować. Miałam nadzieje, że wiedział, co to oznaczało, bo to była moja odpowiedź. Mam to w dupie czy będę tego żałować czy nie, ale muszę to zrobić. Nie mogę się teraz wycofać. 
*******************************************************************************************************************************************
No hejka!!! Przychodzę do Was z kolejnym rozdziałem... No to miłego czytania i mam nadzieję, że pojawią się od Was komentarze te pozytywne, jak i te negatywne :**** *-*
*******************************************************************************************************************************************

środa, 17 września 2014

Chapter Nine

Kiedy  dotarliśmy pod jego dom, wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do mieszkania. 
- Chcesz coś do picia??- zapytał mnie Juan.
- Tak po proszę.- odparłam z uśmiechem. Skierowałam się razem z nim do kuchni i usiadłam na krześle przy blacie. 
- Proszę. a teraz mi tu szybko opowiadaj co to miało być?? Skąd znasz moje imię?? Skąd się wziął ten facet i kim on był??- zasypywał mnie pytaniami jakby miał je zaraz zapomnieć. Kurwa człowieku opanuj dupę. Praktycznie się nie znamy, a ja mam Ci opowiadać o moim życiu?? Co to to nie.
- A skąd mam wiedzieć?? Śledzi mnie od bardzo dawna i to ja powinnam się Ciebie zapytać kim on do diabła jest, bo to on powiedział mi jak się nazywasz przypale.- no zdenerwowałam się. Na pewno go zna albo Zayn utwierdza mnie w przekonaniu, że jest kompletnym niedorozwojem psychicznym. 
- A skąd ja mam to wiedzieć?? Nie znam typa, nawet mu się dobrze nie przyjrzałem.
- Ma na imię Zayn Malik. Coś Ci to teraz mówi??- wkurwiał mnie nie wiem czemu. Może dlatego, że jak powiedziałam jego imię to od razu zmieniła mu się twarz z zdezorientowanej na przestraszoną?? I do tego wymigiwał się od odpowiedzi?? O co w tym wszystkim kurwa chodzi??!! Wkurwiają mnie te zagadki, a ja nie mam zamiaru bawić się w Sherlock'a ani w detektywa Monk'a. 
- Nie... nie znam typa serio. To co idziemy gdzieś??- nie zna?? Ciekawe. Następny chce dostać wpierdol widzę. 
- Czyżby?? To dlaczego Ci się czoło świeci od potu?? Nie jest tu gorąco bo wyczuwam klimę. Więc gadaj, bo moja cierpliwość wisi na włosku!!!- no zaraz nie wytrzymam. Może on miał mnie zabrać i zaraz w drzwiach pojawi się ten zajebisty kretyn?? Czy ja powiedziałam zajebisty?? Kurwa chyba za dużo słońca. 
- No dobrze. Znamy się od małego. Razem chodziliśmy do szkoły. Byliśmy razem nie rozłączni. Wiem, że to dziwnie brzmi jakbyśmy byli gejami, ale nie. Po prostu byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Praktycznie jak bracia. 
- To co się zmieniło, że już nie jesteście??
- To, że on wszedł w jakiś popierdolony gang i jeszcze chciał mnie w to wplątać, ale ja się nie zgodziłem. Wtedy mi oznajmił, że już nie jestem jego przyjacielem i tylko dlatego, że nie wszedłem z nim w ten gang.- zaczął opowiadać całą tą historię. 
- I było coś jeszcze?? zapytałam z zaciekawieniem.
- Tak.- powiedział z grobową miną.
- Co?? Gadaj!!
- Za to, że nie wszedłem z nim do gangu, zgwałcił mi moją ukochaną, a jego nowy przyjaciel bodajże Harry zabił ją. I najgorsze było w tym, że robili to wszystko na moich oczach, cały pokiereszowany, poobijany, pobity. Nie mogłem się ruszyć. Nie mogłem nic zrobić. Nie mogłem jej pomóc. Patrzyłem jak ten kretyn, kiedy poderżnęli jej gardło ja świni. Nie mogłem się podnieś. Nie miałem siły, by wstać. Nie miałem wtedy siły by żyć. Wraz z nią straciłem sens życia. Chciałem umrzeć i być razem z nią. Czułem się jak jebana ciota nie jak facet, bo nie obroniłem mojej kochanej Rose. Pomimo tego, że walczyła sama o to żeby przetrwać, kiedy ja nic nie mogłem zrobić, odebrali jej tak po prostu to życie. Bez żadnego prawa. Nie dali je życia, a jednak jej to odebrali. Jedynie Bóg mógł ją zabrać do siebie z własnej woli. Tylko on jej mógł to życie odebrać.- czułam, że łzy mi lecą po policzkach kiedy tego słuchałam, z resztą jemu też przecież to oczywiste. Widziałam w jego oczach pustą otchłań. Widziałam, że tęskni za nią bardzo, że obwinia się za jej śmierć, że jej nie pomógł, kiedy tego najbardziej potrzebowała. Ale on nie jest temu winien. Tylko Zayn i Harry, którego zabiłam. Pomimo tego, że nigdy nie życzyłam nikomu śmierci, życzyłam bym teraz Harremu. Wcześniej miałam wyrzuty sumienia, że zabiłam człowieka, teraz już nie mam. Cieszę się, że już nikogo nie skrzywdzi. Zayn mimo, że zgwałcił tą dziewczynę nigdy by nie posunął się do takiego czynu jak zabicie drugiego człowieka. Wtedy jak ich zobaczyłam w tym budynku to też tylko  tam stał, ale chcąc czy nie chcąc nie będę jego żoną, bo i tak jest przerażający. Nie chcę mieć z nim wspólnego. 
- Boże tak mi przykro. Ale się nie obwiniaj. Skatowali Cię. Nie miałeś siły, by się podnieść, a co dopiero jej pomóc. Sama widziała, że nie dasz rady tego zrobić, dlatego sama się broniła. Chciała Ci pokazać, że potrafi to powstrzymać, ale po prostu zabrakło jej siły i szczęścia. Teraz jest w niebie i patrzy na Ciebie z góry i wierz mi, pomimo tego, że jej nie znałam to wiem, że jeżeli na prawdę Cię kochała nie chciałaby Cię widzieć w takim stanie, a tym bardziej żebyś się winił za coś czego nie zrobiłeś.- powiedziałam to co czułam. Nie mogłam na niego patrzeć kiedy był w takim stanie. To było nie do zniesienia. Bardzo go polubiłam.  
- Dziękuję... Może i masz rację, ale od razu tego nie zmienię, ale wezmę Twoje słowa do serca. Może to znak od Boga, że sprowadził Cię na mojej drodze, abym mógł zapomnieć o przeszłości i zacząć nowe życie.- podszedł do mnie i mnie przytulił. Odwzajemniłam to, bo czułam z nim jakąś nieodpartą więź. 
Pogadaliśmy sobie jeszcze o naszym życiu. O naszym dzieciństwie. I oczywiście nie obyło się od śmiechów i żartów. Nawet nie wiedzieliśmy, kiedy nam tak szybko czas przeminął. Było już po 18. 
- To co idziemy teraz na kolację do restauracji??- musiałam to powiedzieć. Musi się jakoś rozerwać. Z kims pogadać, gdzieś wyjść. Zwłaszcza, że sam mnie chciał zaprosić.
- No pewnie w końcu Cię zaprosiłem co nie?? I nie mam zamiaru odwoływać naszej kolacji. Widzę, że jesteś już gotowa i wyglądasz w tej kiecce bardzo seksownie, więc tylko ja się ogarnę żeby dorównać Ci i będziesz mogła godnie iść ze mną z takim przystojniakiem jak ja na kolację i żebyś się za mnie nie wstydziła i będziemy  mogli wychodzić. Tylko poczekaj, aż wpierdolę się w garniaczek i będziesz mogła podziwiać moją urodę.- zaczęłam się śmiać jak opętana. Normalnie kochałam tego głupka.
- Okej więc leć, bo już jestem trochę głodna proszę pana. I nie mogę się doczekać zobaczyć Twojej wielkiej zajebistości- zaśmialiśmy się razem i chwilę później go już nie było.
Czekałam zaledwie 20 minut po czym wyszliśmy z jego domu. Otworzył mi drzwi od samochodu jak na dżentelmena przystało, po czym okrążył samochód i usiadł na miejsce kierowcy.
- Kurwa!!! Pierwszy raz czekałam na faceta!! To należy do kobiet. Ale normalnie jestem z siebie dumna.- i zaczęłam się chichrać
- Ahhhh tak?? To tylko dlatego, że dążyła się taka jednorazowa okoliczność, bo w innym przypadku to ja bym na Ciebie czekał. Ale spokojnie już od teraz do Ciebie należy spóźnianie się na kolację. Oddaję Ci to z wielką przyjemnością.- i zaczął odpalać silnik ze śmiechem.
- O  żesz kurwa, ale Ty dobroduszny i dowcipny. No popatrz no!!!- i już nie mogłam dalej powstrzymywać śmiechu, a po sekundzie Juanito dołączył do mnie.
Pojechaliśmy do  restauracji. Jak się okazało była to jedna z najlepszych restauracji  w Bradford. Juan zaparkował samochód na parkingu i weszliśmy do środka.
- Dzień dobry. W czym mogę służyć??- zapytała młoda recepcjonistka.
- Dzień dobry. Miałem rezerwację na nazwisko Colunga. Stolik na dwie osoby. 
- Ahh tak jest. Miał pan na godzinę 18 prawda??
- Tak zgadza się.
Po jakimś czasie powiedziała, że mamy iść za nią. Pokazała nam gdzie mamy usiąść i odeszła. Zamiast niej podszedł do nas kelner i podał nam menu.
- Czy mógłbym przyjąć państwa zamówienie??- zapytał po 10 minutach.
- Tak oczywiście ja zamawiam Krokiety z kapustą i grzybami, a na deser Specjalność Szefa Kuchni.
- A ja Farfalle z pomidorkami, rucolą i sosem serowym i na deser to samo, co moja towarzyszka.
Po przyjęciu zamówienia kelner powiedział, że będą dania gotowe za 15 minut i odszedł. Trochę jeszcze pogadaliśmy z Juanem i po chwili na naszym stoliku pojawiły się nasze zamówione dania. Ale pachniało, aż ślinka leciała. 
Kiedy skończyliśmy jeść nasze przepyszne jedzenie, kelner postawił nasze desery, a brudne naczynia zabrał ze sobą. Ten deser to niebo w gębie. Normalnie coś wspaniałego. Moje kubki smakowe zaczęły wariować. Był to niewielkich rozmiarów torcik z biszkoptem na spodzie, czekoladowym ciastem, kremem śmietanowym, posypany kulkami.
- Przepraszam na moment idę do toalety. Nidzie nie odchodź.
- Nie mam zamiaru. No dopóki nie skończy się mój przepyszny deser, więc się pospiesz, bo ze skończonym deserem, skończy się moja obecność tutaj.- uśmiechnęłam się do niego prze słodko, a ten poszedł do ubikacji. Kiedy już nie było mojego deserku, a kelner odebrał brudne naczynie ode mnie i oczywiście kazałam poinformować szefa kuchni, że deser był znakomity, ktoś zakrył mi oczy rękoma.
- Juan przestań się wygłupiać, tylko siadaj na swoje miejsce. Nagle Ci się humorek wyostrzył. Nie wykiwałam Cię. Widzisz jestem tu.- złapałam za ręce i jakoś chciałam je oderwać od moich oczu, ale na marne. Co jest kurwa??!! Zaraz zdzielę go w łeb czymś twardym i nie będzie tak miło.
- Mnie nie, ale Tobie tak... Za dużo masz tego humoru. A co do wystawiania, to mnie wystawiłaś. Zapomniałaś Złotko???!!! Mam nadzieję, że nie, bo nie będziesz wiedziała, za co spotka Cię kara.- i od razu przyspieszył mi puls. Serce łomotało mi jak zwariowane. Nie chcę wiedzieć, o ile mam podwyższone ciśnienie, ale czułam, że zaraz zemdleje. I poczułam, że ręce opuszczają moją twarz. Odwróciłam się i dosłownie spojrzałam w czarne oczy Zayn`a Malika. Tak tego Zayn`a. Był za blisko. O wiele za blisko i to mnie się nie podobało. 
- Nie nie zapomniałam. 
- To dobrze, bo teraz idziesz ze mną i nie próbuj żadnych sztuczek, bo pożałujesz. Już tak wystawiłaś mnie na próbę i to był Twój najgorszy błąd. A teraz wstawaj i rusz te swoje piękne dupsko i marsz do wyjścia.- wysyczał i poczułam zimne coś na moich plecach. To chyba była broń. Chyba jakbym uciekła to by mnie nie zastrzelił na oczach wszystkich co nie?? Wiecie jestem odważna i takie tam, ale nie miałabym szans, jeżeli okazał by się kompletnym psycholem. 
- Szkoda, że Ty nie masz tak zajebistego tyłka jak ja cwelu.- wymruczałam to tak cicho żeby on nie usłyszał, ale jebany ma dobry słuch. Trzeba więc go zepsuć, bo on nawet szepty słyszy.
- Za tego cwela jeszcze oberwiesz.- powiedział mi to do ucha, że aż mnie ciary przeszły po plecach.- A co do tyłka maleńka. Mam całkiem niezły. Niedługo się o tym przekonasz, bo jeszcze nie miałaś okazji.
- Oszczędź mi tego widoku. Wystarczy, że widzę Twoją gębę każdego jebanego dnia.- przyklast.
- Nie, bo już tylko tą zajebistą twarz będziesz widzieć do końca swoich dni.- tylko prychnęłam na tą odpowiedź. Ale dziwnie czułam się, jak celował w mnie tym czymś. 
- Możesz odłożyć tą broń czy co tam masz w ręku, bo czuję się niekomfortowo.- i o dziwo posłuchał. Mruknęłam ciche dzięki i wyszliśmy z restauracji.
Czyli widzę się zabawimy. Jak ja to kocham to użeranie się z nim. Jeżeli mi on wpierniczy to ja mu przyjebię dwa razy mocniej. Ja już go nauczę szacunku do kobiet. Ale tym oto sposobem mój plan spalił na panewce. 
*****************************************************************************************************************************************
No to mamy kolejny rozdział... Mam nadzieję, że będzie się Wam podobał... jeżeli będziecie się chcieli dowiedzieć czegoś o mnie albo po prostu pogadać macie obok do mnie kontakt... więc życzę miłego czytania :**** <3 i dziękuje tym co komentują moje opowiadanie... ;****
*****************************************************************************************************************************************

poniedziałek, 15 września 2014

Chapter Eight

Otworzyłam drzwi i ukazał się Zayn Malik. Ja pierdole. I co teraz??!! I kurwa wszystko na marne, a miało się udać. Kurwa!! Kurwa!! Kurwa!! Wszedł do środka i zatrzasnął drzwi. A temu co?? Jakoś nie jest w sosie. Ahh no tak... Ne jestem wyszykowana jak należy.
- Dlaczego jesteś tak ubrana?? I lepiej nie kłam.- wysyczał przez zaciśnięte zęby. I co ja mam mu powiedzieć ??" No właśnie miałam się spotkać z chłopakiem od paczki, którą Ty wysłałeś i umówiłam się z nim na kolację, tym samym nie będąc na naszym ślubie. Miałam u niego zostać na noc i miałeś mnie nigdy nie ujrzeć. No, ale nie wyszło, bo kurwa przyszedłeś o półtorej godziny za wcześnie!!!" 
- Ja... yyyy... ja...- nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Nagle zabrakło mi języka w gębie.
- To może ja Ci przypomnę. Umówiłaś się z Juanem na kolację, w celu nie wstawienia się na naszym ślubie!!!- wykrzyczał. Jak on się o tym dowiedział. Kurwa skąd on to wszystko wiedział?? I kto to jest Juan??!! Może ten od paczki??
- O dzięki za to, że powiedziałeś mi jak ma na imię, bo się go nie zapytałam. Jakoś nie miałam okazji wyobraź sobie.- kurwa zachciało mi się na żarty, kiedy on kipiał ze złości. No ekstra. 
- Jeszcze bezczelnie sobie żartujesz??!! Jaja sobie ze mnie robisz do jasnej cholery??!! Teraz zapierdalasz na górę i szykujesz się na ten jebany ślub, albo ja Ci w tym pomogę, ale już nie będę tak anielsko kurwa cierpliwy!!!- powiedział?? Ha!! Dobre!! Bardziej wysyczał to na jednym wydechu, aż poczerwieniał ze złości. A czemu by nie dolać oliwy do ognia. Przecież i tak mam przesrane co nie??
- Miło z Twojej strony, że zapraszasz mnie na wesele, ale wyobraź sobie, że jestem umówiona na 15 i później mam kolację i nie dam rady się wyrwać. Więc będziesz musiał sobie znaleźć inną żonkę.- powiedziałam to z ironicznym uśmieszkiem. Ohohoho chyba przekroczyłam granicę. 
- Tego już za wiele młoda damo. Moja cierpliwość dosięgła granic możliwości.- wykrzyczał i chciałam się cofnąć do tyłu, ale on był szybszy. Złapał mnie w pół i przewiesił mnie na swoje ramię. Waliłam go z pięści, robiłam co w mojej mocy żeby się uwolnić, ale wszystko to było na marne. Rzucił mnie na łóżko, zatrzaskując drzwi i zamykając je na klucz. Chciałam rzucić się w ucieczkę, ale ten jebaniec ma za długie giry i nie dopuścił abym nawet dotknęła palcem od nogi podłogi. Kawał chuja z niego.
- I co teraz?? No co?? Co mi zrobisz złamasie??!!!- krzyczałam na niego. Już mnie to nie obchodziło. Już się go nie bałam, bo on jest przewidywalny. Fakt! Tylko czasami nie wiedziałam co chce zrobić. Tak jak tym razem, ale nie dawałam po sobie tego poznać
- Co Ty o tym myślisz żeby zacząć naszą noc poślubną przed ślubem?? 
- Co Ty bredzisz??
- Co nie podoba Ci się ten pomysł?? To może zróbmy tak!! Zaczniemy teraz, a później po ślubie, bo widzę, że jesteś nie zadowolona z tego, że chcę ukrócić nocy poślubnej. Ale dla Ciebie zrobię wszystko aniele.- i rzucił się na mnie i teraz przygniatał mnie swoim cielskiem. 
- Złaź  ze mnie popaprańcu!!! Słyszysz?? Kurwa złaź, bo pożałujesz!!- krzyczałam, wierciłam się, ale bez skutku. Ten mendziarz był zbyt silny. I nagle ktoś zadzwonił do drzwi. To pewnie ten Juan. Widziałam, że Zayn się nasłuchiwał, więc chwyciłam za wazon i pierdolnęłam go nim w głowę, ale muszę przyznać, że mocną, bo tylko skrzywił się z bólu. A myślałam, że chuj przynajmniej zemdleje.
A jednak nie wyszło. Ale zawsze dobre i to. Przekręcają zamek w drzwiach mojego pokoju, szybkim biegiem rzuciłam się na drzwi wejściowe schodząc ze schodów, przez które o mało, co się nie wypierdoliłam, ale co tam?? Najwyżej bym skręciłam kark.. Ale wiecie co?? Nie byłby to najgorszy pomysł. Przynajmniej miałabym święty spokój. Otworzyłam drzwi i usłyszałam, że Zayn zbiega ze schodów. 
- Juan szybko do samochodu. No Kurwa biegiem. - kiedy ten się nie ruszał zaczęłam krzyczeć żeby się pospieszył. W końcu załapał i ruszyliśmy w kierunku jego wozu. Kiedy Zayn przekroczył bramę, my już byliśmy na ulicy kierując się w nieznanym mi kierunku. Widziałam tylko wkurw u Zayn' a i gdzieś dzwonił, ale mnie to już nie obchodziło. Najważniejsze, że mój plan się udał. Bynajmniej w połowie, a to już sukces prawda?? Ciekawe czy to uda mi się do końca. Ale to już się okaże później.

************************************************************************************************************
Przepraszam, że taki krótki ten rozdział, ale miałam na niego pomysł, ale mi wyparowało i chciałam coś dodać. Następnym razem postaram się o dłuższy Chapter... Więc do nexta Kochani ;**** <333

wtorek, 9 września 2014

Chapter Seven

Przebudziłam się, ale nie nadawałam się do niczego. Nie mam siły, by wstać, nie mam siły, by żyć. Nie miałam siły, by grać w tą głupią grę. Mój mózg eksploduje. On mnie rujnuje. Zayn jest tym kimś, który każdego dnia będę musiała na niego patrzeć, kiedy się przebudzę. Każdego cholernego dnia będę musiała patrzeć na jego pysk, który rujnuje mi życie. Ot tak wlazł brudnymi buciorami w moje życie. A teraz nie chce wyjść, wręcz zostać w nim na zawsze. Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Kurwa czy ktoś nie może spać??!! Zwlekłam się z łóżka i podreptałam do nich. Nie zdziwiłabym się jak tym kimś okazał się Malik. Liliana Malik! Jak to kurwa brzmi?? Jednym słowem zjebanie. Kompletnie te chujowe nazwisko nie pasuje do mnie. Idź pan w pizdu z taką nazwą. Ale czy na pewno Liliana Malik. Może nie jest tak źle?? Oj kurwa przestań. Na zmianę nazwiska Ci się wzięło. A może tak stawić mu ultimatum, że jak za niego wyjdę ja dalej będę miała swoje nazwisko?? Ciekawe jak na to ten burak zareaguje.
Otworzyłam z impetem drzwi nie patrząc się kto to i powiedziałam:
- Wlazł Malik i mów czego chcesz i wypierdalaj!!- chciałam iść w stronę kuchni żeby się czegoś napić aż tu nagle ktoś się odezwał:
- Przepraszam ja nie jestem Malik tylko zwykłym kurierem i przysyłam paczkę pani Lilianie Limie, a później mogę wypierdalać.- powiedział to z tak jakby powagą, bo widziałam, że powstrzymywał się od tego, aby się nie zaśmiać.
- Tak to ja. I to ja przepraszam. Myślałam, że to jeden taki dupek, który mnie prześladuje.- uśmiechnęłam się do niego. Był całkiem przystojny. Co najmniej metr dziewięćdziesiąt wzrostu, czarne włosy, przystrzyżone na krótko, bardzo ciemne piękne tęczówki, piękne pełne usta. A teraz uśmiechał się do mnie promiennie. jego zęby były dosłownie śnieżnobiałe, co było jeszcze bardziej widoczne, ponieważ miał boską opaleniznę. Wyglądał jak czysty Hiszpan z nutką Włocha.
- Proszę odebrać paczkę i tutaj podpisać.- zrobiłam o, co mnie prosił, ale najpierw podpisałam dokument, a później odebrałam przesyłkę, na której zauważyłam numer telefonu. Mimo wszystko uśmiechnęłam się do niego i przybliżyłam się, tak żeby usłyszał.
- Na pewno się odezwę.- i pocałowałam go w policzek. Podziękowałam i zamknęłam drzwi. Poszłam w kierunku kuchni, wyjęłam z lodówki energetyka i poszłam z paczką na górę do swojego pokoju, zaglądając jeszcze do cioci. Jeszcze spała i nie miałam serca jej budzić, bo pewnie wróciła bardzo późno do domu. Kiedy znalazłam się w pokoju, od razu zabrałam sę za otwieranie białego pudła, a tam znajdowała się biała suknia, welon, buty, biżuteria i pierścionek zaręczynowy. I po chuja to wszystko?? Ale muszę przyznać, że ten dureń ma gust. Na prawdę mi się podobała. Ale co z tego, jak to nawet nie jest to z miłości, tylko z zemsty. A może chciałabym, żeby mnie pokochał?? Kurwa teraz to powiedziałaś, co wiedziałaś!!! Przecież on chce Ci wybić rodzinę do jasnej cholery!!! I co mam zrobić z tym chłopakiem co mi napisał numer na kartonie?? Chrzanić to!! Zadzwonię do niego czy komuś się to będzie podobać czy nie!! Mam to gdzieś. Wykręciłam numer do przystojniaka i nie czekając długo na to aż odbierze usłyszałam
- A jednak zadzwoniłaś.- domyśliłam się, że się uśmiecha przez telefon
- A skąd ta pewność, że o tą osobę Ci chodzi??
- No a powiedz mi, że tak nie jest. To co wyjdziesz gdzieś dzisiaj ze mną?? Na przykład na kolację i spędzimy razem ten miły wieczór??- i co teraz. Co mam mu powiedzieć?? "No nie wiem możliwe. Zobaczę czy uda mi się wyrwać z własnego  ślubu, do którego mnie zmuszono??" Bez sensu kurwa. Niech to szlag!! Niech szlag weźmie tego kutasa Malika. Nie zostanę jego żoną. Nie ma takiej opcji.
- Dobrze. O której kończysz pracę??
- Ja o 15. A co??
- To przyjedź po mnie od razu i jakoś wtedy zaplanujemy ten czas i później wyjdziemy na kolację. Najwyżej wezmę ze sobą ciuchy i przebiorę się u Ciebie. Bo nie chcę przeszkadzać mojej cioci.- musiałam tak zrobić żeby się nie natknąć na Zayn'a. Tylko muszę jeszcze do niego zadzwonić ,o której jest nasz nie doszły ślub. I się zdziwi i jednocześnie wkurwi jak nie wiem co. Ale mnie to zwisa. Nie będzie tak jak on chce.
- No dobrze to nie ma sprawy. To wtedy do zobaczenia piękna.
- No do zobaczenia. Pa
Rozłączyłam się z nim i wykręciłam numer do kutasińskiego. Ten kurwa odebrał po pierwszym sygnale jakby czekał na moją wiadomość lub telefon.
- No hej skarbie. Widzę, że się za mną stęskniła jeżeli do mnie dzwonisz.
- Daruj sobie te popieprzone uwagi. Tylko gadaj, o której jest nasz pierdolony ślub, bo nie wiem kiedy mam się szykować, a chcę Ci zrobić wielką niespodziankę, z której na pewno będziesz zadowolony.
- mmmmm... już mnie się to podoba, a jednocześnie się obawiam, ale będę tak u Ciebie o 16. Bo ślub zaczyna się o 18:00. A nie chcemy się spóźnić na własny ślub no nie??
- No tak tak. Bo jakby to wyglądało.- albo w ogóle jedna osoba nie przyjdzie. Złamas pierdolony.
- Dobra to już wszystko wiesz, więc niedługo będziesz mogła się szykować.
- Dobrze. To do zobaczenia. Nigdy! Ale to już powiedziałam w myślach. 
- A Zayn jeszcze jedno.
- Tak słońce??- powiedział jakimś dziwnym sexsownym głosem i muszę przyznać, że zrobiło to na mnie wrażenie.
- Jeżeli się pobierzemy chcę nadal mieć na nazwisko Lima, a nie Malik.- zapadła głucha cisza.
- Ty chyba kurwa śnisz. Będziesz miała wyłącznie Malik, czy to Ci się będzie podobać czy nie. I koniec tematu.
Rozłączyłam się z nim i zobaczyłam, że jest już 13. Więc trzeba się szykować. Wymalowałam się i ubrałam w coś fajnego, bo w końcu idę na randkę. Zeszłam na dół, a ciocia była już w kuchni żeby zrobić sobie kawę. 
- Dzień dobry ciociu.- ucałowałam ją w policzek i usiadłam na krześle barowym, podpierając głowę o łokcie. 
- Dzień dobry skarbie. I jak Ci się spało??
- A nawet dobrze.
- Dobra mów co Cię gryzie.
- Jak Ty mnie dobrze znasz ciociu.
- Aż za dobrze. To opowiadaj. Co zaprząta Ci tą Twoją piękną główkę.
- To, że dzisiaj wychodzę za mąż, bo inaczej Zayn wybije mi całą moją rodzinę, łącznie z Tobą i moją przyjaciółką.
- O mnie się nie martw. Nie rób tego do jasnej cholery.
- Spokojnie ciociu. Ja już sobie wszystko zaplanowałam. Tylko mam do Ciebie prośbę.
- Proś o cokolwiek.
- Musisz stąd wyjechać. Bo jak tu wparuje Malik, może Ci coś zrobić jak tu wejdzie. Nie chcę wtedy wiedzieć jaki będzie wkurwiony jak zobaczy, że mnie nie ma i go wykiwałam.
- Dobrze słońce, bo i tak przyjeżdża po mnie Brad i jedziemy poza miasto nad morze, więc się o mnie nie martw, ale za to Ty na siebie uważaj. 
- Dobrze ciociu. Ja też będę bezpieczna. W miarę sobie już mój plan poukładałam.
- A co to za plan jeżeli mogę wiedzieć.
- Spotykam się z takim jednym chłopakiem i idę z nim na kolacje, a nie na swój ślub i pewnie zostanę u niego na noc. Później przyjadę po swoje rzeczy i wyjadę stąd na zawsze, ale będę do Ciebie dzwonić. Muszę się stąd wynieść, bo on mi nie da spokoju. A ja chcę normalnie żyć, normalnie funkcjonować i mieć normalną rodzinę. Nie chcę takiego małżeństwa.
- Rozumiem Cię skarbie. I chodź nie wiem co czujesz, bo nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji, będę Cię wspierać w każdej podjętej przez Ciebie decyzji. Pamiętaj o tym ślicznotko.
- Dobrze ciociu. Będę pamiętać i dziękuję Ci za to z całego serca. Szkoda, że to Ty nie jesteś moją mamą. Tak bardzo Cię kocham.
-Ja Ciebie też słonko.- pożegnałyśmy się i oczywiście jeszcze raz musiałam jej zapewnić, że będę do niej dzwonić,bo będzie się o mnie zamartwiać.
No to mój plan czas zacząć!!! Mam tylko nadzieję, że się uda!!!!
 Moja ciocia wyszła, kiedy przyszedł po nią Brad- facet, z którym spotyka się Lex. Jak na ponad czterdziechę jest nawet przystojny. Za pół godziny ma przyjść- właśnie kto?? Nawet nie zapytałam się go o imię. Ja pierdole ja to mam móżdżek. Nie brałam nic ze sobą. Miałam kartę kredytową, więc zawsze mogę sobie kupić rzeczy na miejscu. Pobiegłam tylko na górę do mojego pokoju po torebkę i zeszłam na dół, bo ktoś zaczął pukać. Pewnie to ten od paczki. Kurwa, ale to brzmi. Zaraz od razu się go zapytam o imię, bo nie będę do niego mówić "Ej!! Od paczek/przesyłek. To do jakiej restauracji mnie zabierasz??" No kurwa bezsensu. Otworzyłam i ukazał się....???

**********************************************************************************************************************************************
Hejka... Nie będę dzisiaj tu nic pisać... sami oceńcie jak ten rozdział wyszedł :)) 

środa, 3 września 2014

Chapter Six

Zayn POV
Zdziwiłem się, kiedy Lili mnie pocałowała i przewróciła nas tak, że to ona górowała. Myślałem, że jest nieśmiała w te sprawy, a tu popatrz. Jest jedną z wielu dziwek. Wiedziałem, że prędzej czy później się podda, ale nie wiedziałem, że aż tak szybko. Spojrzałem na nią, kiedy przestała mnie całować i zauważyłem, że ściąga stanik:
- Nie wiedziałem, że z Ciebie taka szybka dziewczyna. Myślałem, że będę musiał się na siłować, a tu proszę podajesz się na tacy.- powiedziałem to z pewnym uśmiechem. Widzę zapowiada się niesamowity seksik.
- No widzisz wielu rzeczy się po mnie nie spodziewasz. Tego pewnie też nie??- i z całej siły jebnęła mi w moje biedne krocze. Kurwa!! Usłyszałem jak drzwi się zamykają. Zacząłem krzyczeć i przeklinać. Pożałuje tego. Obiecuję, że pożałuje. Ta mała zaczyna mnie wkurwiać nie na żarty. Byłem wyjątkowo miły, ale nie teraz. Jeżeli uważała, że jestem furiatem, to w tym momencie pozna mnie jeszcze gorszego. I czy będzie chciała czy nie zostanie moją żoną. Obiecuję to. Wyszedłem z jej domu. Nie chciało mi się jej szukać, ale zapewne schowała się za jakimiś krzakami. Niech się cieszy, że mi uciekła, bo jutro już nie będzie jej tak wesoło. 
Lili POV
Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Kiedy on przyjechał?? Rzuciłam się w bieg i wskoczyłam na niego. Tak mi go brakowało. Właśnie w tym momencie. Zaczęłam płakać ze szczęścia i z powodu tego co mnie spotyka. 

- Kochanie czemu płaczesz??- zapytał mnie z smutkiem. I choć bardzo chciałam mu powiedzieć wszystko ze szczegółami, nie mogłam. Nie chciałam go narażać. Wystarczy, że ja się wpakowałam w te całe gówno. 
- Nic. Po prostu płacze ze szczęścia.- w połowie to prawda.
- To już nie płacz, bo chcę Cię widzieć szczęśliwą, a nie całą zapłakaną.- zaczął mi wycierać łzy, a ja się uśmiechnęłam. Był taki dobry. Taki inny. Inny od Malika. Różnił się niemiłosiernie. Jak ogień i woda. Nie chcę nawet się domyślać jaki będzie zły. Coś czuję, że będzie jeszcze gorszy niż dotychczas.
- Dobra chodź do domu. Przecież nie będziemy tak stać.- złapałam go za rękę i skierowałam się z nim w stronę domu mojej cioci.
Weszliśmy i bałam się, że Zayn gdzieś czeka na mnie, żeby się zemścić, ale nigdzie go nie widziałam. Może sobie poszedł?? Tego nie wiem, ale mam nadzieję, że tak. 
- Chcesz coś do picia??- zapytałam się James'a, ale wydawał się być zamyślony.- James!!! James!!! Kurwa ziemia do James'a!!!- i wtedy się ocknął.
- Przepraszam, ale się zastanawiam kto u Ciebie był.- byłam zdziwiona tym pytaniem. Skąd on kurwa wie, że ktoś u mnie był?? Niczego nie rozumiałam. 
- Ale nikt u mnie n-nie był.- zająknęłam się, bo patrzył tak na mnie jakoś dziwnie.
- Nie kłam do jasnej cholery!!! Czuję męskie perfumy!!! Myślisz, że jestem jakimś pieprzonym kretynem, któremu laska może wcisnąć jakieś pieprzone kity??!!- przestraszyłam się nie na żarty, bo nigdy go takiego nie widziałam. Zwłaszcza jak podnosił głos. 
- Proszę Cię nie krzycz.- nie wiedziałam co mam zrobić. Nigdy go w takim stanie nie widziałam. Złapał mnie za ramiona i mocno je ścisnął i zawarczał:
- Kto. U. Ciebie. Był??- wysyczał każde zdanie osobno żebym go lepiej zrozumiała. 
- Kolega. A poza tym co Cię to obchodzi kto do mnie przychodzi??!! Ja się Ciebie nie pytam. Więc dlaczego oczekujesz tego ode mnie??! Wiesz co. Wyjdź stąd. Mam Cię już dosyć!!! Jeżeli chciałeś mnie zobaczyć to już to zrobiłeś, a teraz możesz wypierdalać do tych swoich Niemczech, ale jako wolny chłopak. Zrywam z Tobą słyszysz?? Zrywam!!!!- wybiegłam z kuchni w stronę mojego pokoju, ale nie było mi to dane. Zostałam przyciśnięta do blatu.
- Nigdzie nie idziesz, jak też nie i nie zrywamy. Czy ja się wyraziłem jasno??To ja będę o tym decydował!!! Ale jeżeli ja Ciebie nie będę miał to nikt nie będzie - I przywalił mi w twarz, zaczęło mnie piec w okolicach policzka. I wtedy wyszedł. Boże dlaczego mnie to spotyka. Przecież jestem dobrą dziewczyną. Nikomu się nie narażam. Oprócz Malikowi oczywiście. Zaczęłam płakać, bo już nie miałam sił ich zatrzymywać. A nawet nie chciałam. Bo po nich zawsze mi ulżyło. Poszłam na górę do swojego pokoju. Wyjęłam jakieś ciuchy do spania i skierowałam się do łazienki. Tym razem nalałam sobie wody do wanny, bo chciałam  się trochę zrelaksować. Podeszłam do lustra i jeszcze bardziej się popłakałam. Na pół policzka miałam czerwoną szramę. Ten chuj musiał nieźle zdenerwować, bo miałam na policzku wielkiego siniaka, aż mnie szczęka bolała przy każdym otwieraniu buzi. Zakręciłam kurki od wody i nalałam płynu wiśniowego do kąpieli, bo tylko ten zapach mnie rozluźniał. Zanurzyłam się w pięknie pachnącej wodzie i nie chciałam już z niej wychodzić. Chciałam żeby moje życie potoczyło się całkiem inaczej. Ale nie mogę tego zrobić. No chyba że uciekłabym do innego miasta. Do innego kraju. Daleko od tego miejsca, gdzie to całe piekło się zaczęło. Ale czy ucieknę daleko od Zayn'a?? Sam dał mi do zrozumienia, że nie ważne, gdzie wyjadę i tak mnie znajdzie. Nawet w pieprzonej Afryce. I co ja mam zrobić?? On chce przecież mnie za żonę, żebym cierpiała do końca życia. 
Po 15 minutach dopiero wyszłam z wanny. Tak dobrze mi tam było. Gdybym była aż tak zdesperowana pewnie bym się utopiła albo podcięła żyły. Niestety nie mam na tyle odwagi żeby to zrobić. Przebrałam się w moją piżamę, która składała się z krótkich spodenek i krótkiej bluzki. Inaczej bym nie zasnęła, bo jest strasznie gorąco w domu jak i na dworzu. Otworzyłam okno na oścież i jeszcze poszłam do łazienki żeby nasmarować mojego pięknego siniaczka na mojej twarzy. Wróciłam do pokoju i od razu apteczka wypadła mi z rąk. 

Na moim łóżku siedział nikt inny jak Zayn Malik. Pomimo tego, że go nienawidziłam nie chciałam żeby na mnie patrzył, bo ciekawe jakby zareagował na tego siniaka. Było ciemno już na dworzu, ale jednak na tyle jasno, aby mógł zauważyć nie moje dzieło na poliku. Szybko odwróciłam głowę, a łzy leciały mi z oczu. Czułam jak do mnie podchodzi i łapie mnie za podbródek chcąc żebym na niego spojrzała, ale nie mogłam. Jak ja wyglądam z tym czymś na mojej twarzy.
- Spójrz na mnie Lili. Słyszysz??- słyszałam, ale nie mogłam. Nie chciałam.
- Nie. Nie chcę. Proszę wyjdź.- głos mi się załamywał. 
- Czemu płaczesz?? Proszę podnieś głowę. Przejechał mi po policzku, ale po tym co miała tego siniola. Kurwa większy nie mógł być i mimowolnie syknęłam z bólu. Kurwa jeszcze mocniej go przyciśnij, a przysięgam, że pożałujesz.
- Lili do kurwy nędzy spójrz na mnie!! Słyszysz mnie??- zaczęłam jeszcze bardziej płakać  wtedy Zayn złapał moją twarz w swoje ręce i tym samym zmusił mnie do patrzenia na niego.
- Kto Ci to zrobił??- widziałam furię w jego oczach.
- Nie ważne. Proszę idź już sobie. Nie patrz na mnie. Proszę.- powiedziałam to ledwie słyszalnie i zastanawiałam się czy on to w ogóle usłyszał. 
- Mów!! Obiję mu tą mordę za to co Ci zrobił. Gadaj do jasnej cholery!!- wrzasnął tak, że aż podskoczyłam
- Mogę Ci tylko powiedzieć, ze to mój chłopak mi to zrobił.- wtedy nie wiedziałam jak mam na to zareagować. Jego twarz wydawała się być obojętna, a to za bardzo mi się nie podobało.
- Jaki chłopak?!! Kurwa mać!!! To już wiedz, że go nie masz. Bo jesteś tylko moja. Rozumiesz to??
- Tak mam chłopaka. Po tym co zrobił zerwałam z nim, ale mi na to nie pozwolił. Powiedział, że to on o tym zadecyduje. A poza tym nie jestem Twoja. Nie schlebiaj sobie. Jestem niczyja. Wszyscy mają się ode mnie odpierdolić, a zwłaszcza Ty i mój popierdolony chłopak. Nie chcę żadnego widzieć na oczy. Żadnego!! 
- Nie. Nie zostawię Cię, bo jutro będziesz moją żoną. A wiesz, że ja nie odpuszczę. Wiem jak zależy Ci na cioci i przyjaciółce. I chyba nie chcesz ich stracić co nie??- co za świnia!!! Jak on może  tak mówić??!! Jak on może mnie tak stawiać w sytuacji bez wyjścia??!! On nie ma uczuć!! On nie ma serca!! Jest wielkim zerem dla mnie!! Jest dla mnie nikim!!!
- Zgoda!! Niech Ci będzie i tak moje życie jest do dupy!! A wiesz dzięki komu??!! Dzięki Tobie!! Tak możesz sobie teraz dać aplaus!! Bo przecież o to Ci chodziło prawda?? Ale nie musisz zjebać je jeszcze bardziej!! Tylko wyjdę za Ciebie pod jednym warunkiem!
- Nie pozwalaj sobie!! Kto tu może stawiać warunki to jestem tylko ja!! Ale niech Ci będzie, ale zawsze mogę się nie zgodzić, bo tylko  Ty na tym stracisz jeżeli się nie zgodzisz na ten ślub.- uśmiechnął się do mnie tak beszczelnie, że myślałam, że go tak jebnę, że go matka rodzona nie pozna. 
- Nie dotkniesz mnie ani razu, do końca swoich dni. Jeżeli będzie noc poślubna nie tkniesz mnie!! Umowa stoi??
- To do jutra kochanie. Jutro przyślę Ci suknię ślubną. Na pewno będziesz w niej pięknie wyglądać.- pocałował mnie w usta. Jego usta były nadzwyczaj miękkie i kuszące. Biłam się z tym, aby go nie odwzajemnić. Jednak po czasie zrobiłam to. Złapałam go za włosy i lekko za nie pociągnęłam. Wiem, że nie powinnam, ale musiałam. Nie mogłam się oprzeć. Po prostu jesteś kretynką Lilian. Zaczął wpychać swój jęzor do mojego wnętrza, ale na to już nie chciałam pozwolić. Twardo ściskałam usta, które ułożyły się w cienką linę, ale na nic to się zdało kiedy ten dekiel złapał mnie za pośladki i jęknęłam w jego usta. Zaczęła się walka o dominację, którą oczywiście on wygrał. Bo jakże by inaczej. 

- Widzisz ja zawsze wygrywam. Nawet w pocałunku. JA zawsze dominuję i Ciebie też zdominuję, ale najpierw muszę sprawić żebyś była łagodna i potulna jak baranek, bo muszę przyznać, że dajesz mi w kość swoim zachowanie, a to mi się zdecydowanie nie podoba.- powiedział to co miał do powiedzenia i skierował się ku drzwiom.
- Ale nie odpo...- i już go nie było.-... wiedziałeś na moje pytanie chuju.- dokończyłam zdanie szeptem. Jak on mógł tak po prostu wyjść??!! Ten człowiek. Ha! Ta bestia działa mi tak na nerwy, że mam go ochotę ukantrupić gołymi rękoma. Za mało chyba oberwał.
Nie czekając dłużej poszłam do łóżka spać. Jutro zacznie się mój koszmar, który będzie trawać na wieki wieków Amen. I odpłynęłam.
*********************************************************************************************************************************************************************
przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale jak to czasami bywa kłopoty rodzinne się pojawiły :))) ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży i będzie tylko lepiej... więc zapraszam Was do kolejnego rozdziału i mam nadzieję, że ten też Wam się spodoba i zostawicie po sobie komentarz :***