************************************************************************************************************
Jak widzicie mam kolejny rozdział po dłuuuuuuuuuugim czasie jak zwykle!!! Wiem powinnam dostać w piernicz za tak długi okres mojej nieobecności ale nie mam za dużo czasu na częstsze dodawanie rozdziałów. Na razie dodałam pierwszą część rozdziału, aloe jutro dodam nieco krótszą dalszą część opowiadania. Kocham Was i mam nadzieję, że jeszcze ktoś to czyta i mnie nie opuścił... :****** I jak myślicie...?? Kim jest ta tajemnicza postać, która chce zlikwidować Lilkę???
************************************************************************************************************
* oczami Lili *
Przebudziłam się z strasznym bólem głowy. Spojrzałam w drugą stronę łóżka, ale nie było tam Zayn'a. Szybko luknęłam na zegarek i wskazywał godzinę 2:34. Nie ma go?? Krzyczałam jego imię, ale nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Przebrałam się w wcześniej przygotowane ciuchy, napiłam się wody, no ale, że za bardzo mocno bolała mnie głowa i w ogóle źle się czułam nie czekając na Zayn'a, wzięłam leki przeciwbólowe i poszłam spać. Odleciałam nie wiem kiedy z myślą: " Gdzie do cholery mógłby być Zayn??!!"
* oczami Zayn'a *
W gangu nie robi się zbyt ciekawie. Ktoś włamał siędo ściśle tajnych dokumentów na moim komputerze, a tylko ja znałem do niego hasło. Kurwa!! Ktoś chce nam zaszkodzić. Niech ja się tylko dowiem kto, a marny los go czeka. Nie pozwolę na to, aby mój gang legł w gruzach po tylu latach starania.
- Zayn?? Znalazłeś coś??- zapytał Liam.
- Stary. No kurwa nic tu nie ma. To musiał być ktoś przebiegły, ktoś kto przygotował się od lat żeby tu się włamać, bo długo mu to nie zajęło skopiować tylu ważych danych z komputera, jak i znalezienie mojego biura. Przecież jest tu od chuja pomieszczeń i akurat w tak szybkim tempie znalazł prawidłowe miejsce. Albo miał szczęście skurwysyn albo tak jak mówiłem zna się na rzeczy. Albo trzecia opcja, która w chuj mi się nie podoba. Ktoś z nas, który wiedział wszystko o nas.Znał hasło i cały budynek.
- Ale wtedy kto?? Bo ja na pewno nie!! Nawet na mnie kurwa nie patrz!!
- Ok. Ale nie wiem kto, ale jak się dowiem tonie ręcze za siebie. A teraz jadę już do domu, bo tam też mam kolejne kłopoty.
- Ok. Jak coś znajdę, albo się dowiem to od razu Cię zawiadomię.
- Dzięki. Trzymaj się.- no to teraz dowiemy się co się dzieje z Lilką.
* oczami Juan'a *
Widziałem jak cierpi z tego powodu. Nikomu nie pozwolę, aby ktoś krzywdził moją żonę. Czy to psychicznie, czy fizycznie, czy nawet emocjonalnie. Dlatego postanowiłem zadzwonić do niego i mu wygarnąć. Tak dłużej nie może być. Ale z jednej strony to też dotyczy Zayn'a, więc może najpierw z nim muszę pogadać o tym wszystkim?? Sam nie wiem. Wiem tylko, że teraz mnie szukai nie jest w tym momencie pozytywnie do mnie nastawiony, dlatego załatwię to po męsku. Przeprosiłem na chwilę Kati i pozedłem na górę, aby w spokoju wykonać jeden , no dwa bardzo ważne telefony. Pierwszy będzie do tego chuja.
- Halo??
- To ja Juan. Dzwonie tylko po to, abyś odpierdolił się ode mnie, mojej rodziny i przyjaciół. Mówię poważnie. Byłem głupi, że dałem się wciągnąć w tą intrygę.Po prostujestem głupcem, że zaślepiła mnie kasa, która była dla mnie ważniejsza, a nie dobro moich najbliższych. Więc Cię ostrzegam, jeżeli zrobisz cokolwiek złego tym, których kocham pożałujesz. Obiecuję Ci to na własne życie. Nawet jakbym miał zginąć, nie pozwolę Tobie na to, abyś kogokolwiek skrzywdził.
- Nawet mnie nie wkurwiaj!!! Obiecałeś i nie możesz się teraz wycofać!!
-Mogę i to robię. Już dość mną manipulowałeś.
- Oki. Ale wiedz, że zapłacisz mi za to i...- i się rozłączyłem. Nawet nie pozwoliłem mu dokończyć, bo gówno mnie to obchodzi, co miał jeszcze do wysapania. Ale muszę jeszcze zadzwonić do Zayn'a. W innym wypadku bym do niego pojechał, ale w tej sytuacjido niego zadzwonię, bo inaczej nie dam rady wytłumaczyć nic, bo odrazu dostałbym w ciry. No to dzwonimy:
- Malik!!
- Zayn?? To ja Juan.- no i się zaczyna.