środa, 20 sierpnia 2014

Chapter Five

Zatrzasnęłam drzwi, ale nie zdążyłam zamknąć ich na klucz, ponieważ ten z impetem je otwarł i o mało, co nie walnęły mnie w twarz. Nie zwlekając ani sekundy dłużej, rzuciłam się w ucieczkę. Biegiem ruszyłam do swojego pokoju. Usłyszałam tylko huk zamykanych drzwi, a po chwili poczułam jak silne ramiona oplatają mnie w pasie i unoszą mnie w powietrze. Zaczęłam się wyrywać, szarpać, krzyczeć, ale to nic nie pomogło, bo kogo chcemy oszukać jest zbyt silny dla mnie. Ale to jeszcze bardziej rozwścieczyło Malika. Rzucił mnie na pierwszą lepszą ścianę. 
- Myślałaś, że Cię kurwa nie znajdę?? Nie wiesz kim ja kurwa jestem. Nie wiesz jakie mam kontakty. Ja Cię wszędzie znajdę, nawet w pierdolonej Afryce. Ze mną się nie zadziera, bo to źle może się dla Ciebie skończyć. W sms-ie obiecałem Ci, że Cię znajdę i jak widzisz jestem tu. Ale muszę przyznać, że były małe komplikacje ze znalezieniem Ciebie, dlatego jestem o tak późnej porze, bo w innych okolicznościach byłbym rano.- byłam zaskoczona jego słowami. Co on sobie wyobrażał?? Że może od tak mnie znajdywać, od tak rujnować moje życie, od tak wparowywać wszędzie, gdzie ja jestem dla swojego widzi mi się?? No przecież on się tylko prosi o porządne  manto. 
- Gówno mnie to obchodzi. Wypierdalaj stąd, bo za niedługo moja ciocia kończy pracę i nie chcę żeby Cię tu zobaczyła. Więc rusz te swoje dupsko i wyjdź stąd.- ten tylko na mnie spojrzał i zaczął się śmiać. Czy ja jestem zabawna?? Czy ja powiedziałam jakiś kawał?? Czy powiedziałam coś śmiesznego?? Nie!!! Nie powiedziałam!!! Więc z czego on tak cieszy tą durną japę??!! No zaraz nie wytrzymam i mu przyjebie, bo już mi ostro działa na nerwy. 
- No chyba śnisz złotko.- że co proszę?? Złotko?? 
- Nie mów do mnie złotko.- w ogóle zignorował to i zaczął mówić dalej.
- Po pierwsze nie okłamuj mnie. Po drugie dowiedziałem się, że Twoja ciotka kończy bardzo późno pracę, a po trzecie nie wyjdę stąd.- i tu się przybliżył dotykając mnie po całym ciele swoją silną łapą.- Musi Cię spotkać kara, a także dodatkowa za kłamanie. Szykuje się ostra impreza kochanie.- zaśmiał się szyderczo. Kretyn. Skończony kretyn. Z checią bym mu zdarła ten przeklęty uśmieszek z tej jego mordy. Ale nie wiedziałam czego mam się po nim spodziewać. W końcu jest jakimś pojebanym psycholem. Tylko kurwa jakim psycholem. Muszę przyznać, że jest cholernie przystojny. Kurwa mać Lili opanuj się do kurwy nędzy!!!!! Bez kitu nie mam o czym myśleć tylko o nim!!!
- Spokojnie. Nie teraz. Przecież mamy mnóstwo czasu, więc nie musimy się spieszyć.- zaśmiał się gardłowo, a mnie przeszły ciarki, a włosy stanęły dęba. Boże i do tego ten dźwięk. Kurwa postradałam zmysły chyba.!!!
- Nie. Nie mamy dużo czasu, bo Ty stąd wychodzisz i to w natychmiastowym tempie. Nie rozumiesz to co do Ciebie mówię idioto?? Wypierdalaj stąd, jak i z mojego życia. Nie chcę Cię znać ani mieć z Tobą nic wspólnego.- Nie miałam jak się uwolnić, więc pozostało tylko jedno wyjście. Wzięłam zamach nogą i kopnęłam go w krocze. Zwijał się z bólu, a ja wykorzystałam ten moment i zaczęłam biec w stronę pokoju, ale zaraz ten oprzytomniał, bo złapał mnie za włosy, tak mocno, że upadłam, lecąc na Malika. Odwrócił nas tak, że to ja byłam pod nim.
- Wiem kochanie, że masz na mnie chrapkę, ale nie musisz się na mnie tak rzucać i na dodatek krzywdzić.- zobaczyłam, że ma krew na łokciu. I dobrze mu tak. 
- Widzę, że masz kiepskich informatorów , albo Ty jesteś tępy, bo nie mam zamiaru się za Ciebie brać. A to, że przy tym upadku się skrzywdziłeś to bardzo dobrze się stało. Szkoda, że gorzej nie ucierpiałeś. Może wtedy byś się ode mnie odpierdolił i jeżeli myślałeś, że pobiegnę Ci ją odkazić to jesteś w wielkim błędzie, bo wiedz, że jeszcze bym Cię dobiła.- i żałowałam swoich słów. Chyba wkurzył się na to, że powiedziałam, że jest tępy. Podniósł mnie z podłogi, wszedł do mojego pokoju. Ciekawe skąd wiedział, że to mój. Rzucił mnie na nie tak, że o mało nie spadłam na podłogę. Odgarnęłam włosy z twarzy i zobaczyłam, że Mulat ściąga koszulkę przez głowę. Ja szybko wstałam z łóżka w celu ucieczki, ale na marne. Znowu mnie złapał w pół i rzucił na łóżko. Czułam, że kładzie się na mnie swoim ciałem, a ja nic nie mogę zrobić, bo położył się na mnie tak, że nawet nie mogłam go kopnąć.
- Zostaw mnie kretynie.!!!! Słyszysz zostaw mnie!!!- krzyczałam. Nie chciałam żeby mnie dotykał. Boże w co ja się wpakowałam? 
- Zamknij się!!- zawarczał.- Mówiłem, że musisz ponieść karę za swoje zachowanie bejbe. A, że powiedziałaś, że nie masz czasu to zaczynamy od razu.- i wtedy się zaśmiał. Przeszedł mnie prąd po plecach na dźwięk jego złowieszczego śmiechu. Złapał mnie za nadgarstki i uniósł je wysoko nad moją głową. Całował mnie po czole, policzku, szyi, dekolcie, piersiach, brzuchu, a ja nie mogłam nic zrobić. Łzy mi leciały z bezsilności i z tego, że nie mogłam tego przerwać. Kiedy skończył obcałowywać moje ciało, dorwał się do moich ust. Nie odwzajemniłam go. Nie mogłam i nie chciałam.
- No dalej pocałuj mnie, albo będzie jeszcze gorzej.- wysyczał przez zęby prosto w moje usta. Czułam jego oddech na moich wargach i jak zahipnotyzowana zaczęłam odwzajemniać pocałunek. Co się ze mną dzieje?? Mam chłopaka, a ja się całuję z jakiś kretynem?? Ale innego wyjścia nie mam i muszę się tym razem jego słuchać, jeżeli chcę wyjść bez szwanku.

- Co chcesz mi zrobić??- spojrzał na mnie z góry i widziałam w jego oczach zwierzęce pożądanie. No to jestem w czarnej dupie. W ogóle głupie pytanie prawda?? Po co się pytam chociaż wiem do czego to prowadzi, ale zawsze miałam ten 1% nadziei, że jednak nic mi nie zrobi i sobie pójdzie. 
- A jak myślisz kotku?? Teraz będziesz żałowała, że nie jesteś brzydka i gruba, z obleśnym ciałem.- i zaczął ściągać mi bluzkę. Nie pozwoliłam na to i zaczęłam się wyrywać. Poczułam jak materiał od bluzki się rwie. Po prostu od tak rozerwał mi koszulkę. Tylko ciągle mi siedziało w głowie, że powiedział:  Teraz będziesz żałowała, że nie jesteś brzydka i gruba, z obleśnym ciałem"- czyli uważał, ,że jestem ładna i mam piękne ciało??!! No i co z tego. I tak z nim nie będziesz idioto, bo nawet go nienawidzisz, a Ty już mdlejesz, bo powiedział, że mu się podobasz. Ja pierdole ja to jestem nieźle pojebana. 
- Nie opieraj mi się, to nie będzie bolało. Tylko powiedz mi, że czy już to robiłaś??- nie było mnie na nic więcej stać jak tylko na kiwnięcie głową, że nie robiłam tego jeszcze.

- TO spokojnie będę bardzo ostrożny.- i się zaśmiał wpijając się w moją szyję robiąc malinkę. Pocałował to miejsce i powiedział, że od teraz należę do niego. I co ja mam zrobić?? Jak mam to przerwać?? Muszę zmienić taktykę. Muszę znaleźć się na górze, a wtedy będzie mi łatwiej. Zaczęłam go całować, ten zdziwiony moimi poczynaniami nie wiedział, co zrobić, jednak po chwili też zaczął mnie całować. Odwróciłam nas tak jak chciałam. Podniosłam się i udawałam, że chcę ściągnąć stanik, a wtedy on się odezwał zachrypniętym głosem:
- Nie wiedziałem, że z Ciebie taka szybka dziewczyna. Myślałem, że będę musiał się na siłować, a tu proszę podajesz się na tacy.- powiedział to z uśmieszkiem na twarzy, a się zdziwisz chuju.
- No widzisz wielu rzeczy się po mnie nie spodziewasz. Tego pewnie też nie??- i z całej siły zajebałam mu z pięści w jego członka. Teraz o wiele bardziej się kulił z bólu. Szybko złapałam za  bluzkę, która okazała się być jego, kiedy ją zakładałam i biegiem ruszyłam ku wyjściu. Skręciłam w stronę plaży i schowałam się za krzakami żeby nie mógł mnie znaleźć. Słyszałam jak krzyczy i przeklina, że jak mnie dorwie to pożałuje. Siedziałam tam i nic nie mówiłam. Minęło sporo czasu, a jego raczej już nie było. Wyszłam zza krzaków i jeszcze się obejrzałam i nikogo nie było. Ruszyłam szybkim krokiem do domu aż nagle nie wiedziałam czy dobrze widzę?? Co on tu robi??

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
No hej wszystkim... Oto kolejny chapter do BITHB.... Miłego czytania :****

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Chapter Four

Razem z moją ciocią pojechałyśmy do niej. Oczywiście sprawdzałam czy czasami ten popapraniec nie jedzie za nami. Bo nic nie wiadomo. Nie było korków, więc dosyć szybko byłyśmy na miejscu. Ciocia powiedziała, że mam iść się rozpakować, a ona w między czasie zrobi kolację. Pomimo tego, że nie byłam głodna nic nie mówiłam, bo Lex jest gorsza niż nadopiekuńcza babcia i to, że nic nie jadłam, a nie chciałam się głodzić. Poszłam na górę do swojego pokoju, który od zawsze był mój, od kiedy pojawiałam się u cioci pierwszy raz.  Z czasem on się zmieniał. Bo przecież w wieku 21 lat nie będę miała pokoju na różowo, a na półkach nie będą stały lalki barbie.
Rozpakowywanie zajęło mi z pół godziny i zeszłam do cioci do kuchni. Pomogłam jej z rozkładaniem naczyń do kolacji i zaczęłyśmy rozmowę o tym, co działo się u nas od czasu naszej rozłąki. Bardzo za nią tęskniłam. Tutaj czułam, że ktoś mnie kocha, że komuś na mnie zależy, że nic go nie obchodzi tylko ja. Tak właśnie czułam się u boku Lex. 
- No to słucham co tam u Ciebie słychac?? Masz już kogoś??- zaczęła poruszać śmiesznie brwiami, a ja się zaśmiałam, bo wylądała na prawdę śmiesznie.
- Tak. Spotykam się od pół roku z James'em. Jest na prawdę super. Zabawny, inteligentny, przystojny, wysoki, wysportowany. Jest najlepszy w drużynie hokejowej na lodzie. Ale musiał wyjechac do Niemczech.- powiedziałam ze smutkiem w głosie.
- No  no... Jak tak o nim opowiadasz to słyszę normalnie ideała.- zaczęłyśmy się śmiać.- ale widzę, że coś jeszcze jest. Tylko nie mów, że nic, bo znam Cię bardzo długo i widzę, że jest coś nie tak. A wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko. Więc opowiadaj, co się dzieje.
No i teraz wiedziałam, że muszę to cioci powiedzieć. Moja matka pewnie by się nie pokapowała, że jest coś nie tak. A Lex wszystko o mnie wiedziała. Po krótce opowiedziałam jej o co chodzi. Kim jest Zayn. Co widziałam. Co zrobiłam z jego przyjacielem.
- Uhuhuhu kochanie powiem Ci z ręką na sercu, że Cię podziwiam, ale na prawdę nie wiem, co Ci poradzić, ale wiem jedno nie możesz iść na policję, bo to może źle się dla Ciebie skończyć. A to, że chce zostać Twoim mężem to jest to conajmniej dziwne. Ale widać, że ma ukryte w tym zamiary. Na razie zostań tutaj. Miejmy nadzieję, że tu Cię nie znajdzie. A później pomyślilmy co dalej okej??- przytaknęłam jej na znak, że się zgadzam, bo innego wyjścia nie mam. Muszę przemyśleć to wszystko. Nie wiem co robić. Jestem zagubiona w tym całym gównie.
Następnego dnia obudziłam się bardzo wypoczęta. Aż dziwne. Spojrzałam na zegarek w telefonie i zobaczyłam, że mam parę wiadomości, nieodebranych połączeń, jak i sms-y.
Jedne były od James'a, drugie od mojej przyjaciółki Jade,a kolejne od nieznanego numeru jak i nieodebrane połączenia. Dziwne.
James napisał mi, że bardzo za mną tęskni i nie może doczekać się tego, aż mnie zobaczy. Później do niego zadzwonię na skypa. Brakuje mi go. 
Jade napisała, że musi ze mną pogadać, bo spotkała jakiegoś fajnego kolesia i idzie z nim na randkę i muszę jej pomóc w tym jak ma się ubrać. 
I ostatnie od tajemniczego wielbiciela. Ciekawe od kogo. 
OD: Nieznany 
DO: Lili
" Hej kotku. Nic mi nie mówiłaś, że gdzieś się wybierasz na wycieczkę. Bardzo nie ładnie z Twojej strony. Jak Cię znajdę to pożałujesz. Masz szczęście, że Twoi rodzice są poza zasięgiem, bo by dawno zginęli za Twoje nie ładne zachowanie. To do usłyszenia i do zobaczenia Kochanie xxx
PS. I czeka Cię kara za nieodbieranie moich telefonów do Ciebie. A uwierz dla Ciebie nie będą przyjemne mała szmato"
Twój na zawsze Zayn xxxx 
Aż mi się gorąco zrobiło. Jak on zdobył mój numer???!! Przecież mu go nie podawałam!! A może sam wziął jak wtedy leżałam nieprzytomna w piwnicy?? Tylko z jednej strony to nie jest ważne. Ważniejsze jest to, że on mnie teraz szuka. A jestem pewna, że prędzej czy później mnie znajdzie,  a wtedy będę biedna. Boże czemu akurat mnie to spotyka?? Czemu ja?? 
Ubrana w TO i odświeżona zeszłam na dół żeby zrobić śniadanie. Akurat po cioci Alex mam spanie do późna. Sobie jak i jej zrobiłam musli ze świeżymi owocami. Poszłam do pokoju cioci żeby ją obudzić, ale jej nie było. Hmmm dziwne. W łazience też nie. Poszłam do swojego pokoju po komórkę żeby zadzwonić do niej. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci.... czwarty.... nic. Zaczynalam się martwić, że za zniknięciem mojej cioci stoi Zayn. że to jego sprawka. Ale zaraz uspokoiłam się kiedy zobaczyłam na wyświetlaczu numer cioci.
- No hej. Przestraszyłam się, że coś Ci się stało. Czemu mnie nie zawiadomiłaś, że wychodzisz??
- Przepraszam skarbie, ale miałam nie oczekiwany telefon, że muszę się zjawić jak najszybciej w firmie i nie zdązyłam Cię obudzić ani napisać kartki. 
- Dobrze.. Nic się nie stało, ale następnym razem mnie zawiadom, bo na prawdę się przestraszyłam, a wtedy bym sobie tego nie wybaczyła.
- Dobrze już dobrze. Nic mi nie jest, ale nie czekaj na mnie, bo dzisiaj mamy masę roboty i bedę do bardzo późna prawcować. A i przyjdzie zaraz Brad. To jest taki facet, z którym się spotykam. Proszę jak zadzwoni to powiedz, że coś mi wypadło i żeby przyszedł jutro o tej samej porze... albo dobra ja do niego zadzwonię.
- Dobrze ciociu. To miłej pracy Ci życzę. To pa.
- Pa kochanie.
No to cała chałupa dla siebie. Jest godzina 13. Idę zadzwonić do James'a. Poszłam na górę do pokoju, włączyłam skypa i zobaczyłam, że James jak i Jade są dostępni. Do Jade napisałam, że zadzwonię do niej jak skończe z James'em i ma nie uciekać. 
- Hej James. Tęsknie za Tobą. Kiedy wracasz??
- Cześć kochanie. Jeszcze nie wiem. Bo sprawy się pokomplikowały i mamy masę roboty. 
- Ugh Szkoda. Ale mam nadzieję, że wszystko pójdzie po Twojej myśli.
- Tak wiem kochanie, ja też mam taką nadzieję. A co tam u Ciebie? Widzę, że coś Cię gryzie.
- A wszystko dobrze. Rodzice wyjechali na delegację. Teraz siedzę u cioci Lex w Liverpoolu, a wyglądam jak wyglądam dlatego, że Ciebie nie ma. Bardzo jestem samotna, bo nie mam się do kogo przytulić. - nie mogłam nic mu powiedzieć, bo zaczął by się martwić, a sam ma masę kłopotów i nie chciałam mu dowalać jeszcze swoich.
- Hahahahh. Mam nadzieję, że niedługo będziesz mogła się przytulić, bo ja też tego pragnę.. Dobra muszę kończyć, bo zaraz mam radę.
- No dobrze. To pa. Kocham Cię!!!
- No pa. Ja Ciebie też kocham. To do usłyszenia Kochanie.
Szkoda, że nie ma go przy mnie. Może w jakimś stopniu bym zapomniała o tym co się wydarzyło. Ale jak mam mu powiedzieć, że uciekam od chłopaka, któremu zabiłam najlepszego przyjaciela i oczekuje ode mnie, że go poślubie?? I co ja mam robić? Jakie to skomplikowane.
Zadzwoniłam póżniej do Jade, ale ta rozmowa była o wiele dłuższa, bo zanim coś jej się spodobało to zajęło to wieki. Dobrze, że ja nie mam problemów z doborem ciuchów pomimo tego, że jestem bardzo wybredna, ale w końcu zdecydowała się na TO. Była już godzina 16. Zaczął ktoś dzwonić do drzwi, więc rozłączyłam się z Jade i powiedzałam, że później do niej zadzwonię, bo muszę jej coś powiedzieć. 
Zeszłam na dół. Ciekawe kto to może byc?? Może ktoś do cioci?? Ahhh tak. Miał przyjśc do niej jakiś mężczyzna, którym się spotkała. Widocznie jeszcze do niego nie zadzwoniła. Otworzyłam drzwi i tak szybko je zamknęłam. Stał tak nikt inny jak Zayn Malik we własnej osobie, który zaraz odwrócił swoją głowę patrząc na mnie z uśmiechem na twarzy.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
No hejka... Dodaję już four chapter... Mam nadzieję, że Wam się spodoba, ale powiem Wam szczerze, że dzisiaj nie miałam weny. No to zapraszam do czytania BITHB i pozostawcie po sobie komentarze, bo to n a prawdę motywuje do pisania... To do nexta :*** *-*

piątek, 8 sierpnia 2014

Chapter Three

- Oczywiście, że mogę... Zostaniesz ze mną na zawsze, a dokładniej, po prostu zostaniesz moją żoną skarbie.-nie mogłam w to uwierzyć. Czy on tak na serio?? Nie proszę...
- Ty chyba sobie ze mnie żartujesz??!! Pojebało Cię do reszty?? Nawet o tym nie myśl, że.... że... Kurwa no nie ma takiej opcji.- nie wiedziałam co ze sobą zrobić, co powiedziec. Nie mogłam uwierzyc, że on to w ogóle mi zaproponował. Nie może mnie normalnie zabic?? To już wolałam to, bo i tak nie miałam po co życ. Nie czekając dłużej po prostu złapałam to, co było pod ręką i jebłam go w tą pustą glacę. Zaczął krzyczeć, że tego pożałuję. Zaczęłam uciekać i tym razem mi się udało. 
Wyszłam na ulicę, wymachując w stronę samochodów, ale żaden nie chciał się zatrzymać. Po 10 minutach straciłam całą nadzieję aż w końcu się jakiś auto powoli się zatrzymywał aż w końcu stanął tak, abym mogła wsiąśc do środka. 

Nie mogłam zobaczyć kto to, ponieważ miał przyciemnione szyby. Otworzył mi drzwi, więc szybko weszłam do pojazdu, zamknęłam za sobą drzwi i chciałam tej osobie podziękować, ale dosłownie wmurowało mnie w siedzenie. Chciałam szybko wyjść z auta, ale były zamknięte. Szarpałam za rączkę, ale to nic nie dało.

- Wypuść mnie Ty cholerny psycholu!!!- ale nic się nie zmieniło. Tylko uśmiechał się beszczelnie cwaniacko.-  No kurwa na co czekasz?? Na oklaski?? Na owacje na stojąco?? Zapomnij!!! A teraz wypuść mnie Ty szmatławcu.- ale tak jak wcześniej nic nie dało moje wrzaski, krzyki ani szarpanie za klamkę, bo ten ani drgnął, tylko ruszył z piskiem opon.
- Chyba śnisz słońce. Wyjdziesz za mnie czy to Ci się podoba czy nie. Albo wybiję całą Twoją rodzinę.- nie mogłam w to uwierzyć.
- Na prawdę byś to zrobił?? Zabiłbyś ich z zimną krwią, tylko dlatego, że nie mógłbyś się na mnie zemścić żeniąc się ze mną??
- Dla mnie to żaden problem. To jest jak zabawa w ciuciu-babkę. Prosta i przyjemna.- umiechnął sie tak, że wiedziałam iż jest do tego zdolny i zrobił, by to bez wachania. I po co ja się pytam?? Przecież wiadomo, że jest do tego stworzony. Za mało widziałam tamtego przeklętego wieczoru?? Ale jednak się łudziłam, że żartuje.
- Nie mówisz serio..- w oczach stanęły mi łzy. Może się mną nie interesowali, ale nie chciałam ich stracić. Dodałam jeszcze:
- Przeklinam dzień, w którym Cię poznałam, że wracając z tej imprezy, zachciało mi się iść na skróty, że musiałam usłyszeć te przeraźliwe krzyki tych dziewczyn.- zaczęłam płakać, bo już nie mogłam ich dłużej powstrzymywać. Przez chwilę widziałam w jego oczach smutek?? U niego?? Ale zaraz potem widziałam na powrót obojętność.
- Sama się o to prosiłaś. Masz trzy dni na zastanowienie się. To do zobaczenia jutro moja piękna i szczęśliwa narzeczono.
- Pierdol się kutasie.- wysyczałam mu prosto w ryj.
- Chciałbym, ale muszę poczekać na naszą noc poślubną.- a mi się aż nie dobrze zrobiło. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, więc szybko wyszłam z jego pojazdu i zauważyłam, że jestem pod swoim domem.
- Trzy dni kotku. Wszystko zależy od Ciebie. Życie Twoich rodziców jest w Twoich rękach. A przypomniało mi się jeszcze coś.- i wyszedł z samochodu podchodząc do mnie.- Nie próbuj żadnych, ale to żadnych sztuczek, bo wedz, że Cię znajdę, a wtedy może to Cię drogo kosztowac skarbie.- i wtedy przyciągnął mnie do siebie i pocałował mnie. Oczywście siłą. Nie czekając dłużej odepchnęłam go i spoliczkowałam.
- Nigdy więcej mnie nie całuj.- i poszłam w stronę domu, patrząc jak zagryza wargę i uśmiechając się głupkowato. 
Dziwne, że mnie puścił tak szybko do domu. Czy on myślał, że tak łatwo się poddam?? Chyba mnie pomylił z kimś innym, z jakąś inną dziewczyną, z którą mógł robić co jego dusza zapragnie. Ale ze mną tak szybko sobie nie poradzi. Nie dam tak łatwo za wygraną. Myślał, że mnie zastraszy to coś wkura?? Chyba śni. Nie ze mną takie numery. Weszłam do domu, ale nikogo nie zastałam. Pewnie nawet nie wiedzieli, że mnie porwano. Tak na prawdę nic o mnie nie wiedzieli. Nie znali mnie. Nie znali własnej córki. Zawsze liczyła się tylko praca i nic więcej. Wychowywałam samą siebie. Nikt mi w tym nie pomagał. Jedynie dawali mi pieniądze, bo tylko o to w tej rodzinie chodziło. Pieniądze nic więcej. Miłość?? Nie tutaj. Zawsze myśleli, że za pieniądze wszystko można było kupić. Cóż mieli mózg wyprany do reszty, a ja nie potrafię im pomóc. Wiem jedno nie będę taka sama jak oni. Jak kiedykolwiek będę miała dzieci i męża, postaram  się, żeby nie myślał tylko o pracy i pieniądzach, ale o swojej rodzinie, żeby poświęcał mi dużo uwagi i czasu, jak i naszym dzieciom. Ha!!! Męża. Czy nie miałam bym go mieć za 3 dni?? Boże, ale ja go nie kocham. Wręcz nienawidzę!! Brzydzę się go pocałować, a co dopiero się z nim kochać. Nie!!! Nie mogę do tego dopuścić. Muszę wyjechać. Ale co z moimi rodzicami?? Gdybym była wredną suką to pewnie bym się nimi nie przejmowała i dałabym ich zabić. No, ale taka nie jestem. Poszłam do kuchni żeby się napić, bo głodna nie byłam i przy okazji zobaczyłam kartkę na ladzie. 
" Kochanie ja i tata pojechaliśmy na 2 tygodnie na delegację do Hiszpanii. Zostawiliśmy Ci kartę kredytową w razie gdybyś czegoś potrzebowała. Mam nadzieję, że sobie poradzisz. Kocham Cię mama xxxx"
Karta kredytowa. Dobre. A gdybym powiedziała, że żadna karta nie jest mi potrzebna tylko jej cholerna miłość do mnie?? Ciekawe jakby zareagowała. No, ale co jak co będzie mi jednak potrzebna, bo mam zamiar się stąd wynieść zanim znajdzie mnie Malik. Pojadę do mojej cioci. Z Bradford do Liverpool'u nie jest tak daleko, więc to jest dobry pomysł, a ciocia na pewno mnie przygarnie, ale wolę do niej zadzwonić. Ciocia Lex jest siostrą mojej mamy i nie ma świra na punkcie piedziędzy. Bardzo ją kocham tak jak i ona mnie.
Wzięłam telefon do ręki i wykręciłam numer do cioci.
- Hej ciociu. Co tam u Ciebie słychać??
- O hej Kochanie. U mnie wszystko dobrze. Znalazłam pracę, którą w prost ubóstwiam, ale jednak czuję się bardzo samotnie. Może byś do mnie przyjechała na parę dni. Aż do powrotu Twoich rodziców, bo Twoja mama dzwoniła, że wyjechali na 2 tygodnie. Co Ty na to?? Spędzimy razem miłe dni??- Moja ciocia jest niesamowita. Dosłownie chyba czyta mi w myślach.
- Tak bardzo chętnie bym do Ciebie przyjechała. I właśnie w tej sprawie nawet do Ciebie zadzwoniłam. A poza tym chcę trochę odpocząć od tego miejsca i stęskniłam się za Tobą.
- No ja za Tobą też. To co?? Przyjadę po Ciebie dzisiaj jeżeli Ci to odpowiada. Chyba że chcesz jutro z samego rana??- niechiałam żeby jechała od razu do mnie, ale myśl o Zaynie, że mógłby zespuc moje plany i mógłby tu wparowac bez zastanowienia to aż mnie na mdłości brał, to jednak chyba wolałam jak najszybciej, bo w każdej chwili mógłby przyjść, więc nie mogę czekać do jutra.
- Dzisiaj było by fajnie. Więc będę czekać, ale zawsze mogę przyjechać autobusem.
- Nie. Nie będziesz się tłuc autobusami. Dla mnie mnie to żaden problem. Czekaj na mnie za dwie godziny powinnam być u Ciebie.
- Dobrze. To do zobaczenia ciociu. To ja idę się spakować i czekam na Ciebie.
- Dobrze Kochanie. To do zobaczenia.
Rozłączyłam się i pobiegłam do swojego pokoju się spakować. Wzięłam kilka sukienek, spodenek,dwa stroje kąpielowe, bieliznę, bo ona w końcu jest najważniejsza, kilka bluzek, bluz itp. Zawsze mogę dokupić, w końcu zostawili mi kartę kredytową.
Spakowana zeszłam na dół żeby poczekać na ciocię. Spojrzałam i zobaczyłam, że tak za godzinę powinna być. Więc ździwiło mnie, że ktoś zapukał do drzwi. Po cichu podeszłam do drzwi żeby zobaczyć kto to. Oczywiście był to Zayn. Podbiegłam najciszej jak się dało do walizki żeby ją schować w razie co, jakby tu wlał nie proszony, a sama schowałam się do wnęki pod schodami. Teraz mi się przypomniało o drzwiach w moim pokoju. Muszę je naprawić zanim rodzice je zobaczą. Po paru minutach krzyków i walenia w drzwi ucichło. Boże żeby dał mi spokój, żeby dał mi spokój. I chyba mnie wysłuchał, bo już nic nie słyszałam od dobrych 10 minut. Wyszłam z tamtąd, zamknęłam drzwiczki i o mało co nie dostałam zawału. Jak on to kurwa robił?? Szybko spojrzałam czy czasem drzwi nie wyważył, ale były całe. Więc jak??!! Kurwa on jest jakimś pierdoldolonym diabłem, szatanem czy jaki chuj??!!
- Jak Ty tu kurwa wlazłeś??
- Od kiedy przyszła żona tak odywa się do swojego przyszłego męża hmmmm??- no myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok.
- Od teraz. Coś nie pasuje?? Bo od teraz będę tak do Ciebe mówiła, ponieważ na to zasługujesz. Wypierdalaj z mojego mieszkania, bo idę spać.
- Zawsze mogę z Tobą żebyś się już przyzwyczajała do leżenia ze mną, bo już na zawsze tak będzie, a uwierz każda by chciała znaleźć się na Twoim  miejscu.- Co za tupet?? Widzę bardzo skromny ten pan jest.
- Ja nie jestem każda, nie pragnę Cię, nie chcę Cię mieć za męża. Jeżeli masz takie powodzenie u kobiet to wybierz sobie innego lachonia, która wprost marzy o ślubie z Tobą.- wysyczałam przez zęby, bo zaczynał mnie nieźle wkurwiać. Przemądrzały dupek.
- No wiesz jest jeden mały problem.
- Jaki??- i wtedy przybliżył się do mnie na niebezpieczną odległość.
- Tu się z Tobą zgodzę, że nie jesteś każdą, wręcz jedyną. Bo nie każda wpierdoliła się w takie bagno jak Ty słodziutka.- i pocałował mnie w usta. Co za skurwiel!! Wyrywałam się, biłam go pięściami o klatkę piersiową, ale nic to nie dawało. Wtedy ugryzłam go w wargę, bo nie miałam innego wyjścia. Ten złapał się za usta, sycząc z bólu. Należało mu się. Trzeba było tego nie robić.
- Nigdy. Więcej. Mnie. Nie. Całuj.- mówiłam wyraźnie każde słowo żeby zrozumiał je bardzo dobrze i żeby je zapamiętał.- A teraz wyjdź, bo jestem zmęczona. Jazda stąd popierdolony dupku!!! No i jak na mnie i na niego przystało walnął mnie w twarz. Tego było za wiele.

- Zapamiętaj, że mnie się nie rozkazuje. Będę Cię całować kiedy będę miał na to kurwa cholerną ochotę. Czy wyraziłem się jasno??- zawarczał, a ja mam zasadę oko za oko, ząb za ząb i przyjebałam mu w twarz tak mocno, aż mu się odpiła moja ręka na czerowo na jego policzku. Załapał się  za pieczące go miejsce i spojrzał na mnie z furią w oczach.
Nigdy takiego go nie widziałam i chyba nigdy już nie chcę go widzieć. Pierwszy raz się go przestraszyłam nie na żarty.
- A Ty mi też nie rozkazuj, bo tego nie lubię. Nie masz do mnie żadnych praw i nie masz prawa mi układać życia. Masz szczęście, że nie poszłam na policję i Cię nie wydałam. Więc wyjdź stąd i nie wracaj.- skończyłam to co miałam powiedzieć i odwróciłam się w kierunku mojego pokoju udając, że idę spać. Jednak nie dane mi to było, bo z wielką agresywnością Zayn odwrócił mnie i teraz patrzyłam się w jego oczy. Nasze usta dzieliły milimetry, a ja czułam się bardzo nieswojo. Jego oczy miały kolor głębokiej czerni. Skłamałabym gdybym powiedziała, że ma brzydkie oczy. Na chwilę zatraciłam się w jego wzroku, ale zaraz oprzytomniałam.
- Pamiętaj przyjdę tu za 3 dni. Wtedy podejmiesz decyzję. A teraz się z Tobą pożegam i dam Ci odpocząć.- myślałam, że mnie puści i sobie pójdzie, ale ten miał inne plany. Przybliżył mnie jeszcze bardziej i uwięził w żelaznym uścisku i z zachłannością wpił się w moje usta. Poczułam ból. Przygryzał moją dolną, później górną wargę i nie wiem dlaczego odwzajemniłam ten pocałunek. Zayn chyba też się ździwił, ale nie przestawał. Co ja kurwa wyprawiam??? Ale kurwa muszę przyznac, że całuje tak niesamowicie, ma tak piękne, miękkie usta, że nie mogłam się oprzeć. Oderwaliśmy się od siebie dysząc.
- Więc do zobaczenia za 3 dni kotku i ma nadzieję,że podejmiesz słuszną decyzję.- skierował się ku drzwiom wyjściowym z uśmiechem na twarzy. Odwrócił się jeszcze do mnie oblukał z góry na dół i zagryzł bardzo sexownie swoją wargę.

- W tym stroju wyglądasz bardzo sexownie kochanie.- zaśmiał się i już go nie było. Zostało mi tylko po nim mętlik w głowie. I co teraz?? Co ja mam zrobic?? Może moja ciocia mi coś poradzi albo moja przyjaciółka Jade?? Tylko im mogłam o tym powiedziec, ale będę musiała byc ostrożona. Bo nie wiadomo jak może zareagowac na to Zayn. Może też im coś zrobic jak dowie się, że komuś powiedziałam o całej tej sytuacji. Muszę się zastanowic, bo na prawdę nie wiem co mam zrobic w tej sprawie. Tylko ciekawe co Zayn powie na to, że mam chłopaka. Tylko teraz jest w Niemczech, ale jak wróci?? Boże nie wiem. Moje życie się spierdoliło i już chyba bardziej nie może. 
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
No hej!!! :* No to kolejny chapter napisany do mojego nowego opowiadania *-* Mam nadzieję, że będzie Wam sie podobac i zobaczę jakieś komentarze.. To do następnego <3

środa, 6 sierpnia 2014

Chapter Two

I miałam rację. Drzwi od łazienki z impetem się otworzyły. Ha!! Dobre ten koleś je wyważył, ale tak, że poszły z zawiasów, jak i z kawałkiem futryny. No nieźle. Chłopak ma siłę. Nie powiem. Więc boję się, co może ze mną zrobić, bo rozpoznałam tego chłopaka.  To on był wtedy w tym budynku. To jemu zabiłam kumpla. A teraz zabije i mnie. W większe bagno nie mogłam się wjebać. Widać klopoty to moje drugie imię. Wlazł do łazienki, złapał mnie za włosy i podniósł do pozycji pionowej.
- Hej kotku jestem Zayn Malik i będę Twoim największym koszmarem. Zapłacisz za to, że spierdoliłaś nasz plan zabicia tych szmat i za to, że zabiłaś mojego przyjaciela, którego traktowałem jak brata. Obiecuję Ci, że zapłacisz za to najwyższą ceną.- i nic więcej nie pamiętam, bo przywalił mi w twarz i chyba straciłam przytomność, bo widziałam ciemność i nic poza tym.
Obudziłam się w jakieś piwnicy. Poczułam ból, który towarzyszył mi przy każdym poruszaniu rękoma, ponieważ miałam je związane jakimś grubym sznurem, jak i oczywiście nogi. Poruszałam jeszcze bardziej i bardziej, aż  w końcu pusił węzeł. Rozwiązałam do końca ręce, później zajęłam się nogami i szybko ruszyłam schodami do góry. Złapałam za klamkę i byłam zadowolona, że nie były zamknięte. Co za kretyn. Pewnie myślał, że się nie rozwiążę albo, że będę jeszcze nie przytomna kiedy on wróci. Otworzyłam je i nikogo nie było na zewnątrz szybko ruszyłam ku schodom i biegiem do drzwi wyjściowych. Owtorzyłam te przeklęte drzwi i już miałam wychodzić kiedy ktoś mnie złapał w pasie , trzasnął drzwiami, przycisnął mnie do nich i wysyczał:
- Widzę, że księżniczka już wstała i się rozplątała z moich węzłów. Muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażenie, ponieważ nikomu jeszcze się to nie udało.
- To jestem zaczszycona, tym że jestem pierwsza, ale powiem Ci dlaczego. Bo wszystkie Twoje ofiary były przerażone i słabe tak jak Ty. Ja jestem inna. I nie wygrasz ze mna tak łatwo.- i to był błąd, bo przywalił mi płaskiego w twarz. Cholera, ale bolało, aż łzy nazbierały mi się w kącikach oczu, ale nie pozwoliłam żeby wyszły na światło dzienne, ponieważ to on będzie górą, a nie mogę do tego dopuścić. Musi wiedzieć,  że nie jestem słaba i stawię mu czoła.
- Milcz. I lepiej na drugi raz trzymaj język za zębami, bo mogę Ci pomóc w zamknięciu tej pięknej buźki. A teraz jazda tam skąd przyszłaś.- chciałam się trochę z  nim podrażnić, a co tam i tak mnie kiedyś zabije, więc czemu mam trochę się nie zabawić przed śmiercią.
- Oki to do zobaczenia nigdy.- pocałowałam go w policzek czego kompletnie się nie spodziewał i szybko wybiegłam z domu. Biegłam, ile sił miałam w nogach, a jestem dosyć szybka, ponieważ biegałam dość długo w szkole na zawodach, jak i teraz w życiu prywatnym. Słyszałam jego krzyki, ale mnie to nie obchodziło, chciałam tylko wrócić do domu i niczym się nie przejmować. Ale to nie było mi chyba dane, bo zaraz poczułam, że się unoszę wysoko w powietrze. Niech to szlag trafi. Już czuję jak mnie ukaże. Zaczęłam go kopać, szarpać się, ale to wszystko było na nic. Był za bardzo silny. Nie mogłam dać sobie z nim rady. Nie mogłam. I z tej bezsilności poddałam się. Po co miałam walczyć jak i tak to wszystko było na marne. 
Dosłownie rzucił mnie na ziemie tej pieprzonej piwnicy, a ja szybko z niej wstałam i biegiem ruszyłam do drzwi, kiedy ten poszedł coś sprawdzić. Taaaaa już sobie pobiegłam. Od razu dwadzieścia razy z rzędu kurwa mać. Zaraz złapał mnie za biodra przyciskając je mocno do siebie i ponownie rzucił mnie na ziemie.
- Widzę, że twarda z Ciebie sztuka i nie będzie z Tobą tak łatwo. Ale uwierz ja umiem zdziałać cuda i z Tobą będzie podobnie. Będziesz jadła mi z ręki.- chciałam znowu się podnieść, a ten zaczął wystrzelać z broni. Szybko zatkałam uszy, ponieważ to był przeraźliwy dźwięk i nie mogłam go dłużej znieść. No psychol jebany. 

- Mówiłem, że będziesz spokojna. Ja mam różne sztuczki i znam różne metody na to.- i pocałował mnie brutalnie w usta. Szybko zaczęłam wycierać. Nie chciałam mieć jego śliny na moich ustach. Chciałam zetrzeć każdy jego dotyk.
- Idź. Do. Diabła. Skurwysynie.- wycedziłam przez zęby każde słowo wypowiedziane do niego. Niech wie, że ze mną się nie zadziera, pomimo tego, że jestem tylko dziewczyną. No i oczywiście dostałam w twarz, ale tym razem z broni. Poczułam metaliczny posmak. Chuj jeden. Ja jeszcze go załatwie. Jeszcze mnie popamięta. Tylko ciekawe, co on chce ze mną zrobić. Moi rodzice pewnie zauważą, że nie ma ich córki prawda?? Jezu czemu akurat ja??
- Co Ty chcesz właściwie ze mną zrobisz psycholu??
- Jeszcze nie wiem, ale od razu Cię nie zabiję. Nie, nie. Nie będzie tak łatwo. Powiedzmy, że moim pierwszym planem będzie to, że.... hmmmm... niech pomyślę....- udawał, że się zastanawia, ale ja wiem, że już wie, tylko mnie wkurwia. I sam prosi się o guza frajer jeden.
- No co??!! Gadaj debilu.- wtedy złapał mnie za ręce
- Żaden debilu, więc uważaj na słowa złotko. Postanowiłem, że będziesz się ze mną męczyła do końca swoich dni. Nie zabiję Cię. Nie. Ale ta kara będzie dla Ciebie najgorsza. A uwierz mi zgodzisz się na to, bo nie będziesz miała innego wyjścia.- o co mu chodzi??
- Możesz jaśniej poeto??- zaczynał mnie ostro wkurwiać.
- Oczywiście, że mogę zostaniesz ze mną na zawsze, a dokładniej....- nie mogłam w to uwierzyć. Czy on tak na serio?? Nie proszę...
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
No hejka... No to Chapter number Two mamy za sobą...!!! I jak wam się podoba?? I jak myślicie?? Co to za nowy plan uknuł Zayn?? *-* *-* To do kolejnego Chaptera i mam nadzieję, że nie długo będzie. To papatki :*****