wtorek, 29 lipca 2014

Chapter One

Wracając z imprezy postanowiłam iśc na skróty. Skręciłam w prawą stronę, idąc parkiem. Mama nigdy mi nie pozwala iśc tą stroną, ponieważ zawsze mi mówiła, że ktoś może mi zrobic krzywdę, ale nigdy nie zwracałam na to uwagi, szkoda, że jej nie posłuchałam. Już miałam skręcac w lewo, kiedy to usłyszałam jakieś głosy. Chciałam już iśc, nie zwracając na to uwagi, ale w ostatniej chwili zawróciłam żeby zobaczyc, co się dzieje. Może ktoś chce skrzywdzic jakąś dziewczynę. Wzięłam do ręki kamień w razie, gdyby był mi potrzebny i poszłam w kierunku, w którym dochodziły krzyki. Z oddali zobaczyłam stary rozwalający się budynek. Podbiegłam bliżej i zobaczyłam dwie dziewczyny, które klęczały przed dwoma typami. Jeden z nich mierzył do nich z broni. W końcu odpaliła i trafiła w głowę w jedną z tamtych dziewczyn. 

Jak zauważyłam obydwie były azjatyckiej urody.Tamta zaczęła krzyczec i dostała za to w twarz. Zaczęła pluc krwią. To był straszny widok. Wszędzie pełno krwi. Mózg tej dziewczyny był roztrzaskany o ścianę. Coś okropnego. O mało co nie zwymiotowałm. Wiem, że to co teraz zrobię będzie głupie, bo powinnam spierdalac gdzie pieprz rośnie, ale nie mogłam pozwolic, aby zabili i ją. Zobaczyłam, że koło budynku jest kamień. Więc miałam już dwa. Akurat na tych bandziorów. Boże w co ja sie pakuje?? Wzięłam go do ręki, podeszłam bliżej i rzuciłam jednego w łeb.
- Co kurwa... - nie dokończył, ponieważ też mu przydzwoniłam. Sprawdziłam czy żyją, bo nie chciałam miec ich na sumieniu. Jeden żył, ale u drugiego nie wyczułam tętna. O kurwa. To nie tak miało byc. Nie miałam go zabijac. Ale widocznie sobie na to zasłużył, bo to on zabił tą dziewczynę.  Szybko ją wyprowadziłam, zanim tamten się ocknie.
Zayn POV
Ocknąłem się z wielkim bólem głowy. Zobaczyłem koło siebie mojego przyjaciela Harrego. Szybko sprawdziłem mu tętno, ale już nie żył. Kurwa. Zabiję tą małą dziwkę. Znajdę ją i będę się nad nią pastwił do końca życia.  Już nie długo się zobaczymy kochanieńka. A wtedy będziesz moja.

Liliana POV
Przebudziłam się o 10. Dziwne, że w ogóle zasnęłam. Pomimo tego, że pomogłam tej dziewczynie nie chciałam miec z nią nic wspólnego, ponieważ musiała razem ze swoją przyjaciółką się im narazic, jeżeli aż tak drastyczne podjęli kroki Ci bandyci. Ja nie chciałam byc w to zamieszana. Ale czy już nie jestem?? Przecież przeszkodziłam im w tym misternym planie i na dodatek zabiłam jego kumpla, o ile on też nie żyje. Teraz dopiero pomyślałam jakie mogą byc tego konsekwencje. Żałuję w ogóle, że tam poszłam, że szłam tą drogą. Nieumyślnie wlazłam w paszczę bestii. Jezu mam nadzieję, że mnie nie szukają. Modlę się tylko o to, że ten jeden, jak przeżył stracił pamięc, bo jestem skończona. Przecież on widział moją twarz. Przrażona swoimi przemyśleniami i tym co może mi grozic przez tą akcję, zeszłam na dół żeby coś zjeśc. Z jednej strony nie byłam głodna, bo kto by myślał w takiej pochrzanionej sytuacji jakiej ja jestem teraz. Oczywiście moich rodziców nie ma. Jakże by inaczej. Kiedy już wyciągałam mleko, ktoś zapukał do drzwi. Ciekawe kto to może byc. Otwierając drzwi, żałowałam, że nie sprawdziłam najpierw przez wizjer. Chciałam zamknąc ten przeklęty drewniany prostokąt, ale ta łajza postawiła noge pomiędzy i nie mogłam nic zrobic. Niech to szlag. Nie szarpiąc i siłując się z nim, mocno nadepnęłam mu na nogę i wtedy udało mi się je szybko zatrzasnąc i przekręciłam klucz w zamku żeby nie miał dostępu do mojego domu. Pozamykałam wszystkie drzwi i okna. Pobiegłam niczym rakieta do swojego pokoju i zamknęłam się w łazience. Jak on mnie do cholery odnalazł w tak krótkim czasie. Przecież to niemożliwe. Ja wszystko rozumiem, że to gangi i mają różnych ludzi, którzy są w tym specami, aby odnaleźc osoby, których potrzebują w natychmiastowym tempie, ale jak tak szybko. Widocznie bardzo mu zależało na schwytaniu mnie i na pomszczeniu swojego kumpla.

Łzy cisnęły mi się do oczu i zaczęły spływac kaskadami po mojej twarzy, ale nie mogłam płakac i okazac choc trochę słabości, bo nic by mi w tym nie pomogło. Muszę trzymac nerwy na wodzy i miec zdrowy rozsądek, bo  w tym wypadku będzie mi to bardzo potrzebne. Starłam słoną ciecz i czekałam na jakikolwiek ruch, dźwięk z jego strony, ponieważ czułam, że zamknięcie całego domu nie przeszkodzi mu w tym, jeżeli chce mnie dorwac i zapewne zabic, bo na pewno nie podziękowac za skasowanie mu jego koleszkę, ale nic nie słyszałam, żadnych hałasów. Nic kompletnie, ale coś czułam, że to cisza przed burzą i tego najbardziej się obawiałam, bo co jak co, ale cisza zawsze mnie przerażała, była najgorsza, ponieważ nie wiedziałeś co może się stac. I miałam tą przeklętą rację....
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
No hej hej miśki.. *-* przybyłam z nowym opowiadaniem i mam nadzieję, że chociaż w miarę dobrze go przyjmiecie i przypadnie wam do gustu... No i jak myślicie co się stało?? Kto przyszedł do Lili?? Co będzie chciał jej zrobic??  Czekam na wasze propozycję, ale co tak na prawdę się stało dowiecie się w kolejnym Chapterze :*** To do usłyszenia <3333 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz